Prezenty od Bluefairy :-)

prezenty od BluefairyMoje szczęście ostatnio urosło chyba do legendarnych rozmiarów :)))
o czym co poniektórzy zdążyli się już dowiedzieć przy okazji
wyników ostatniego candy u Bluefairy.

Wczoraj listonosz zaskoczył mnie przesyłką (nie spodziewałam się, że będzie tak szybko),
a po otwarciu koperty, oczom mym ukazało się elegancko zapakowane pudełeczko
(muszę jeszcze wtrącić, że rewelacyjny jest ten stempelek – kiedyś sobie sprawię coś takiego:))
Chyba tylko cudem nie otworzyłam go od razu, ale wykazałam się wielką wolą ducha
i spokojnie podreptałam do mojego fotograficznego kącika, żeby zrobić mu zdjęcie :)

prezenty od BluefairyPo czym uznałam, że dzienna porcja ćwiczeń na cierpliwość jest już zrobiona
i mogłam zabrać się do szaleńczego rozpakowywania :)
A w środku…

prezenty od BluefairyPrzepiękna, niesamowitej urody broszka… wróć! CUDO, nie broszka :)
Majstersztyk po prostu: zrobiona tak równiutko, ściśle i z precyzją, że mucha nie siada :-)

koralikowa broszkaZdjęć będzie dużo – dlatego, że zupełnie nie mogłam się jej oprzeć :)
I chociaż starałam się bardzo i kombinowałam z oświetleniem, to i tak nie udało mi się
do końca wydobyć jej piękna. Jak się okazuje, fotografowanie biżuterii koralikowej
wcale nie jest takie łatwe jak mogłoby się to wydawać :)
(albo po prostu to ja jestem trąba, nie fotograf) :-)

Na zdjęciach nie do końca widać ten efekt, ale połączenie koralików metalicznych
z matowymi i „frosted” jest po prostu niesamowite,
a z broszką dzieją się „cuda” w zależności od oświetlenia.
Oczywiście namiot bezcieniowy bardzo tłumi te wszystkie efekty
(bo rozprasza, zmiękcza i odbija światło) więc musicie mi wierzyć na słowo :)
broszka od BluefairyW komplecie razem z broszką była również cudnej urody bransoletka
szydełkowo-koralikowa w tej samej mieszance kolorystycznej,
z uroczą malutką sówką i zapięciem magnetycznym
(którego na początku oczywiście nie mogłam otworzyć, aż w końcu przypomniałam sobie,
że przecież powinnam odepchnąć te końcówki, a nie ciągnąć na siłę) :)

bransoletka i broszka

Dokładniej o całym komplecie możecie poczytać u autorki, czyli: tutaj :)
bransoletka od BluefairyW tym miejscu post mógłby się już skończyć
(bo „formalnie” to właśnie bransoletka i broszka były nagrodą w candy), ale…
…okazało się, że zawartość paczki nie wyczerpała się nawet w połowie,
co było dla mnie kompletną niespodzianką! :)

Z ozdobnego woreczka wydobyłam jeszcze śliczną bransoletkę makramową
z koralikami z naturalnych kamieni, lawy wulkanicznej i szkła weneckiego.
Połączenie kolorystyczne bardzo mi się podoba, więc nic dziwnego, że bransoletka
szybko dołączyła do ulubionej biżuterii noszonej „na co dzień”, bo jest bardzo uniwersalna :)

bransoletka od Bluefairy

I jeszcze wszystkie biżuteryjne cuda razem :)
Jest moc, prawda?

biżuteria od BluefairyJakby tego było mało, dostałam jeszcze pokaźny zestaw
rozmaitych kamieni, koralików i „przydasi”.
Wykorzystam je na pewno, bo na zagospodarowanie kilku sztuk już nawet mam pomysł :)

kamienie i koralikiUfff, teraz już dobrnęliśmy do końca, chociaż przyznacie, że dużo tego było :-)

Asiu, bardzo ale to BARDZO mocno dziękuję za tak fantastyczne prezenty,
zarówno te „spodziewane”, jak i te „z zaskoczenia” – wszystkie sprawiły mi wielką radochę :-)

prezenty od Bluefairy

(PS: W tym miejscu pragnę jeszcze oświadczyć, że na jakiś czas zupełnie zrezygnuję
z brania udziału w rozdaniach (oczywiście oprócz tych kilku, w których już biorę udział),
ponieważ nie chcę nadwyrężać tego mojego niesamowitego szczęścia na wypadek,
gdybym go jeszcze kiedyś potrzebowała – czyli żeby się nie wyczerpało po prostu) :)))

Na zakończenie jeszcze odrobina „prywaty”,
(ale w końcu obiecałam, że będę przypominać), tak więc:
cake pops w kształcie kotków czekają na Wasze głosy
w konkursie u Addicted to Crafts, a konkretnie –> tu :-)
Mają numerek 115, a więc blisko końca, a głosować można do 25 marca
poprzez kliknięcie na czarne serduszko w prawym górnym rogu miniaturki
(po zagłosowaniu zabarwi się na czerwono) :-)
pastelowe cake popsPS: Oczywiście umówmy się, że wspominam o tym tylko na wszelki wypadek, gdyby ktoś
miał akurat „po drodze” tam wstąpić i „przy okazji” oddać głos – żeby nie było, że namawiam :-)
Kociakom pewnie i tak nie uda się podbić wcześniejszego sukcesu bałwanka z żarówki,
zwłaszcza, że konkurencja znacznie większa i bardziej pomysłowa – ale próbować można :)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *