Haftowany… mazurek :)

haftowany mazurek

Zapewne co poniektórzy mocno się zdziwili patrząc na tytuł posta…
…nie, nie nauczyłam się haftować i nie wiem czy kiedykolwiek to nastąpi :)
Ale jednocześnie misterne kolorowe hafty bardzo mi się podobają,
zwłaszcza te wiosenne: radosne i pełne jakiejś optymistycznej energii,
do tego stopnia, że postanowiłam sobie takie sprawić… nieco innymi metodami :)

Pomysł na taką dekorację wpadł mi w oczy na Pintereście, przed samą Wielkanocą.
(Właściwie było to niekoniecznie udane zdjęcie fragmentu okrągłego (chyba) tortu,
oblanego lukrem, który miał ułożone wzory z posypki cukrowej, na wzór haftu).
Tak bardzo spodobała mi się ta idea, że prawie natychmiast chciałam zrobić swoją wersję,
nie zważając na trudności, których ostatecznie było całkiem sporo :-)

mazurek z haftemMazurek składa się z czterech płatów pysznego kruchego ciasta,
przełożonych marmoladą z dzikiej róży (dosłownie niebo w gębie:))
Na wierzchu rozprowadziłam równomierną warstwę gęstego lukru,
który na szczęście wolno zastygał, bo właśnie miała się zacząć
najbardziej czaso- i pracochłonna część tej „zabawy” :)

hatfowany placekKażdy chyba wie jak wygląda kolorowa posypka cukrowa:
jest to mniej więcej zatrzęsienie patyczków w kilku kolorach
i o różnych długościach, w jednym większym opakowaniu.
Przed układaniem „wzoru właściwego”, postanowiłam dla ułatwienia
porozdzielać je kolorami i mogę śmiało powiedzieć, że czułam się wtedy
jak Kopciuszek wybierający ziarenka z popiołu – tak to z grubsza wyglądało :)
H. o dziwo postanowił mi pomóc i siedzieliśmy razem nad tymi wiórkami chyba
ponad 5 godzin – tyle mniej więcej zajmuje przebranie 80gram cukrowej posypki,
dokładnie nie liczyliśmy, bo mieliśmy już serdecznie dość, oczy bolały, robiliśmy
sobie przerwy – ale udało się, chociaż kilka razy w trakcie chcieliśmy się poddać :)
Pocieszam się tym, że gdybym robiła to sama, zeszłoby 2 razy dłużej :)))

posypka cukrowaW porównaniu z poprzednią „męczarnią”, układanie wzoru było już niemal
przyjemnością, trwającą „zaledwie” jakieś 3 godziny :-)
Na początku zaprojektowałam „haft” na kartce – chciałam, żeby było kwiatowo,
wiosennie, kolorowo – i udało mi się całkiem zgrabnie to rozrysować.
W kilku miejscach musiałam dodatkowo posmarować ciasto świeżym lukrem,
bo zaczął już przysychać, a następnie układałam wzorki, ziarenko po ziarenku,
przy użyciu pęsety, starając się zachować względną symetrię :)
Gotowe „wiekopomne dzieło” :))) prezentuje się tak:
świąteczny mazurek z imitacją haftuW „centralnej części” wiosenny kwiatowy bukiet,
nawiązujący trochę do palmy wielkanocnej
(w końcu to przecież świąteczny mazurek)
placek z haftowaną dekoracjąNatomiast po obu jego stronach symetryczna (w miarę) kwiatowa „otoczka”,
a także imitacja haftu krzyżykowego w postaci małych różnokolorowych „#” :)
haft krzyżykowy na plackuW górnej części mazurka trochę „powiało romantyzmem” (mam nadzieję, że nie kiczowatym)
za sprawą parki zakochanych łabędzi i serduszkowych motywów – no sielanka po prostu :)
zakochane łabędzie z cukrowej posypkiZrobiłam mazurkowi całkiem pokaźną sesję zdjęciową,
bez tego w żadnym wypadku nie zabrałabym się za konsumpcję :)
Chociaż i tak przeleżał całe święta zupełnie nietknięty, robiąc za dekorację,
bo każdemu było szkoda go napocząć i rodzinka wyraźnie protestowała.
Ostatecznie zjedliśmy go z ciężkim sercem tuż po świętach – smakował świetnie :)
Wszystkich zdjęć jest trochę ponad 100, na bloga trafiły tylko te najlepsze,
które pokazują go chyba ze wszystkich możliwych stron,
w ogóle i w szczególe – wystarczy kliknąć, żeby je powiększyć:

Niełatwo mi podsumować ostateczny czas powstawania placka łącznie z dekoracją
(ze względu na to, że robiłam go z przerwami i trochę „na raty”),
ale będzie to z grubsza 10 godzin, nie licząc czasu zastygania lukru itp :)
Tak więc, jeśli komuś będzie się wybitnie nudzić, a przy tym będzie dysponować
anielską wręcz cierpliwością i odrobiną szaleństwa (nikt o zdrowych zmysłach
przecież by się za to nie zabierał), to czemu nie – jak najbardziej polecam,
bo to mimo wszystko fajna zabawa i zawsze jakieś nowe doświadczenie ;)
No i te miny domowników – po prostu bezcenne :)))

Mazurek brał udział w wielkanocnym konkursie Dr. Oetkera
i chociaż od Świąt minęły już 3 tygodnie, to zdecydowałam się
go pokazać dopiero teraz, żeby ewentualnie nie zapeszać :)
W niedzielę wieczorem były wyniki i… udało się! :)))
Niebawem spodziewam się otrzymać sporą paczkę z produktami tej firmy :)
mazurek z imitacją haftu

Jakby tego było mało, wczoraj pojawiły się też wyniki kulinarnego wyzwania
specjalnego w Szufladzie – muffinki owieczki zajęły I miejsce, a tym samym
zapewniły mi dostawę sześciu numerów magazynu „Smakowite Wypieki” ! :-)
wielkanocne przysmakiHmm… chyba nie dane mi będzie przejść na dietę, przynajmniej jeszcze nie teraz :)
Ale jak to mówią: co się odwlecze… :)))

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *