Kolczyki półkule
No nie uwierzycie – nadal walczę z igłą i koralikami… :)))
(a wszyscy ostrzegali, że to wciąga… chyba mieliście rację) :)
Dziękuję również za wszystkie przemiłe komentarze i porady
pod poprzednim postem – to zapewne zasługa Waszej życzliwości
i uprzejmości, bo same kuleczki nie zasłużyły na takie uznanie :-)
Ostatnio, robiąc zakupy w Świecie Koralików, zupełnie przypadkiem
natknęłam się na zakładkę z tutorialami. Przejrzałam je dość dokładnie
i doszłam do wniosku, że tutek na kolczyki półkule (autorstwa Asi z bloga
biżuteria-blond) wygląda całkiem przystępnie – na tyle, że postanowiłam
spróbować swoich sił, no bo skoro kule jakoś wyszły, to i półkule powinny
się udać :) Mam też co prawda ochotę na inne rzeczy, ale póki co uzbrajam
się w cierpliwość, bo reszta tutoriali to już chyba nie na moje umiejętności :-)
Wzór pozostał identyczny z zaproponowanym, natomiast jeśli chodzi o kolory,
to chciałam, żeby to było coś uniwersalnego,co będzie pasować prawie do
wszystkiego, więc użyłam 15/o Silver-Lined Crystal oraz Silver-Lined Gray.
Półkule robiło się (o dziwo) stosunkowo szybko, łatwo i całkiem przyjemnie
(no, może później trochę mi się mieniło w oczach, ale to drobny szczegół:))
a gotowe prezentują się tak:
Po wypleceniu półkul pozostało już tylko zamocować je do bazy…
i właśnie wtedy zaczął się dylemat pod tytułem: bigle czy sztyfty? :)
Zupełnie nie mogłam się zdecydować, przymierzałam je „na sucho”
do różnych baz, ale ostatecznie stwierdziłam, że wersja na biglach
będzie nieco bardziej elegancka, może nawet „wieczorowa” :-)
Dla porównania wielkości jeszcze fotka na ręce
(one naprawdę są aż tak maleńkie) :-)
Jak już wspomniałam, ciężko mi było się zdecydować,
czy zamieścić półkule na biglach czy sztyftach, więc…
…żeby nie musieć wybierać, zrobiłam sobie kolejne :-)
Myślę, że te są na pewno znacznie bardziej uniwersalne,
praktyczne, do noszenia na co dzień, a dodatkowo wcale
ich nie czuć na uszach, więc (biorąc pod uwagę te wszystkie
zalety), prawdopodobnie będą częściej w użyciu :-)
No, to pierwsze skromne próby z piętnastkami poczynione :-)
Początkowo ciężko mi było okiełznać te maleństwa i chociażby
nabrać je na igłę, ale powoli wzrok się przyzwyczaił i jakoś poszło.
Za to teraz jak patrzę na 11/o, to wydają mi się… całkiem spore :-)
Raz jeszcze dziękuję za wszystkie komentarze
i oczywiście życzę wszystkim udanego tygodnia :)