Anioł w czerwieni
Nadal pozostajemy w ciepłej kolorystyce :) Czerwień co prawda nie jest zbyt „anielska” – prawdę mówiąc to chyba jeden z ostatnich kolorów jakie w ogóle kojarzą się z aniołami, ale… czego to się nie robi w ramach jesiennych eksperymentów :-) W zeszłym roku powstała nawet pomarańczowa wersja, więc stwierdziłam, że gorzej już nie będzie :) i tym oto sposobem anioł dostał ogniście czerwoną suknię i włosy z kasztanowo-bordowymi przebłyskami. Początkowo spodziewałam się raczej spektakularnej klapy, ale… efekt końcowy jakimś cudem wcale nie wygląda tak źle :-) Ten kolor na pewno bardzo dobrze komponuje się ze złoceniami i sprawia, że całość staje się ciepła i nieco jesienna.
Anioł (a może raczej aniołek) jest niewielkich rozmiarów – mierzy około 24 x 12 cm, więc umownie zaliczam go do kategorii tych „mniejszych” :) Bazę, jak zawsze, stanowi stara deska, która po wycięciu, wyszlifowaniu i bejcowaniu, została pomalowana farbami akrylowymi, mocno pozłocona, pokryta patyną i wycieniowana.
Żeby nie było zbyt „goło”, na sukni dodałam ozdobny wypukły relief, który następnie został nieco mocniej spatynowany, żeby się lepiej odznaczał. Na koniec jeszcze kilka warstw nietoksycznego błyszczącego lakieru i gotowe – można powiesić lub postawić :)
Na koniec jeszcze jedna mała sprawa – kilka dni temu otrzymałam wyróżnienie od Edyty
i szybciochem odpowiadam na pytania:
1. W życiu jest dla mnie ważne… – chyba przede wszystkim zdrowie.
2. Lubię… – tworzyć :) Anioły na przykład :)
3. Tworzę… – bo lubię, jak wyżej :)
4. Rodzina… – dobrze ją mieć :)
5. O mnie… – hmm, nie mam nic szczególnego do dodania :)
…
Tradycyjnie, kończę łańcuszek na sobie i nikogo już nie nominuję, bo ostatnio
krucho u mnie z czasem, więc i nowych pytań nie chce mi się wymyślać…
Pozdrawiam poniedziałkowo, dziękuję za odwiedziny i życzę wszystkim owocnego tygodnia :)