Mosiężne zapięcie do bransolety
Na początku stycznia na blogach i w różnych serwisach społecznościowych można zaobserwować wzmożony ruch, związany z akcją Biżuteryjek dla WOŚP – u nas w tym roku również, po raz pierwszy :-) Załapaliśmy się oboje, dzięki czujności mojej Połówki, która w zasadzie w ostatnim momencie wpisała nas do projektu bransoletek męskich (co się akurat dobrze składa, bo mogłem na nie spojrzeć „męskim okiem”). Tym samym dołączyłem do grona zaledwie kilku facetów zaangażowanych w akcję Biżuteryjek :-)
Zgodnie z nadrzędną ideą, każdy twórca wykonuje jedną niewielką część danego projektu, która później jest wysyłana do koordynatora i składana w całość wraz z innymi elementami. W ten sposób, w jednym przedmiocie zamknięte jest serce, praca i czas wielu różnych osób. U mnie bransoletka inspirowana pismem klinowym zaliczyła swój końcowy przystanek, bo przypadło mi w udziale wykonanie zapięcia. Dostałem paczkę z rzemieniami i nakładkami, które były już ułożone na właściwych miejscach i związane gumką recepturką, żeby się nie poprzesuwały – tak to wygląda „od kulis” :-)
Czasu było bardzo mało (w sensie: „na wczoraj”), więc niestety musiałem sobie darować kilka wcześniej zaplanowanych, czasochłonnych pomysłów. Zapięcie powstawało dosłownie w biegu, a praca nad nim to nic innego jak czysty „spontan” – bo pierwotnie miało być zupełnie inne, a tymczasem koncepcja zmieniała się kilkakrotnie w trakcie pracy. Na początek zostało wycięte z grubej i twardej mosiężnej blachy – takiej „nie do ruszenia”. Dlatego, żeby ją uformować w odpowiedni sposób, najpierw trzeba ją było rozgrzać do czerwoności… :-)
Żeby zapięcie nie było „gołe”, postanowiłem umieścić na nim symbole zapisane pismem klinowym, zgodnie z charakterem bransolety. Najpierw trochę się naszukałem odpowiednich znaków – żeby nie było później sytuacji, w której ktoś będzie dumnie paradować przykładowo z „kurczakiem w cieście na ostro”, jak to ma miejsce w przypadku niektórych chińskich tatuaży :))) Ostatecznie znalazły się tu symbole w dialekcie asyryjskim języka akadyjskiego sprzed około 700 lat przed naszą erą. Oznaczają one: boga/niebo, słońce, wodę i pożywienie. Później przyszedł czas na grawer – ręczny, precyzyjny, milimetr po milimetrze :-)
Dodatkowo, z tej samej blachy wyciąłem również blaszkę z wybitym napisem WOŚP 2015, która przypomina o tym, na jaką okazję została wykonana :-)
Wszystkie te elementy zostały specjalnie postarzone, żeby uzyskać nieco antyczny wygląd, nawiązujący do starych glinianych tabliczek z pismem klinowym. Na tym etapie napisy stały się wyraźniejsze i bardziej czytelne.
Finalnie, zapięcie przybrało formę sporej, solidnej „klamry”. Zamontowałem je na szerokim skórzanym rzemieniu, który stanowi centrum bransoletki.
Przed ostatecznym zamocowaniem bocznych rzemieni, dołączyłem do nich jeszcze cztery niewielkie nakładki z mosiężnych ogniw splecionych w technice chainmaille (po raz pierwszy robiłem, ale od czegoś trzeba zacząć) :-) Na koniec wszystkie metalowe elementy zostały zabezpieczone bezbarwnym preparatem ochronnym, obojętnym dla skóry.
Efekt końcowy prezentuje się tak:
Mam nadzieję, że wyszło dostatecznie „męsko”
(a jeśli ktoś jeszcze nie jest przekonany, to wrzucam
zdjęcie na swoim własnym nadgarstku) :-)
…
Więcej na temat bransolety można poczytać na –> aukcji na Allegro <– i oczywiście zalicytować, do czego gorąco zachęcam. Finał już w najbliższą niedzielę, 11 stycznia, o 19:55. Trzymajcie kciuki, żeby poszła za jak największą kasę, ku radości dzieci i seniorów :-)
A skoro już jesteśmy przy aukcji – co prawda bransoletki nie promuje żadna znana osobistość (jak to ma miejsce w przypadku niektórych projektów), ale… my też mamy swojego asa w rękawie! :-) W myśl zasady: „kot sprzeda wszystko” (tak, tak – nawet niedawno były przeprowadzane badania, które to potwierdzają), na aukcji pojawiło się też zdjęcie naszej Psotki, która cierpliwie zniosła trudy pozowania w towarzystwie bransoletki :-)
Wszystkie aukcje Biżuteryjek dostępne są pod tym linkiem – zajrzyjcie, nawet z czystej ciekawości, bo w tym roku powstało wiele niezwykłych projektów. Ode mnie to już wszystko, natomiast w najbliższych dniach pojawi się jeszcze jeden „wośpowy” post – ale póki co więcej nie powiem… :-) Miłego dnia i do następnego razu :-)