Zimowy pierścionek :)
Tego, co dzisiaj pokażę, w ogóle nie było w planach :-) Ba, nawet nie sądziłam, że to jest wykonalne, a zaczęło się tak… W komentarzach pod postem z zimowym naszyjnikiem, Kwiatkosia zaczęła mnie „kusić”, że może by tak zrobić jeszcze pierścionek do kompletu (tak, tak – to było celowe działanie, a nawet odważę się stwierdzić, że rzuciła mi pewnego rodzaju wyzwanie, no kto by pomyślał) :))) Argumenty okazały się być przekonujące do tego stopnia, że następnego dnia rzuciłam wszystko i poszłam składać ten nieszczęsny pierścionek – wygląda na to, że chyba jestem podatna na tego typu „podpuchy” :-) Prawdę mówiąc, sama nie do końca wierzyłam, że podołam temu zadaniu (myślałam, że naszyjnik o średnicy 3 cm to szczyt moich możliwości), ale o dziwo udało się i… powstało coś jeszcze mniejszego :)
W porównaniu z naszyjnikiem, tutaj powierzchnia robocza mi się „trochę” zmniejszyła, bo baza pierścionka ma tylko 2 cm średnicy :) Musiałam zatem pozmniejszać co tylko się dało, żeby ułożyć w środku zimową kompozycję – teraz drewniany domek ma zawrotne 4 mm (zarówno wysokości jak i szerokości) i udało mi się go nawet pomalować :-) W środku znajduje się właściwie wszystko to, co w naszyjniku, czyli: dwa rodzaje „śniegu” (jeden z białej pasty strukturalnej, a drugi z pewnego rodzaju puszystej włókniny), naturalny chrobotek i malutkie fragmenty plastikowych gałązek ze sztucznej choinki – a wszystko to obficie pokryte przezroczystymi mikrokulkami, które skrzą się niczym prawdziwy śnieg. Rozgwieżdżone nocne niebo stworzyłam przy pomocy farby akrylowej i drobnego srebrnego brokatu.
Wszystkie elementy zostały przymocowane trochę za pomocą kleju, a trochę je też trzyma pasta strukturalna – absolutnie nic się nie rusza, nie przesuwa i nie lata w środku :) Całość oczywiście przykryta jest szklaną kopułką, która chroni przed ewentualnymi uszkodzeniami. Na wspólnej fotce z naszyjnikiem idealnie widać „subtelną” różnicę w rozmiarze :-)
Ponieważ pierścionek miał być „do kompletu”, metalowa baza jest również w kolorze starego złota i posiada regulowaną obrączkę, dzięki czemu pasuje na każdy palec :) Całość jest dosyć lekka i muszę przyznać, że znacznie wygodniejsza niż się spodziewałam – spędziłam z pierścionkiem na palcu niemal cały dzisiejszy dzień (m.in. odwiedzając Wasze blogi, edytując zdjęcia i pisząc tego posta), a po krótkim czasie w ogóle zapomniałam, że on tam nadal jest :)
Jeśli chodzi o zdjęcia, to fotografowanie na zewnątrz szło mi jeszcze gorzej niż w przypadku naszyjnika (ehh, ta pogoda…), za to w namiocie bezcieniowym efekt jest całkiem znośny :) Wiem przynajmniej, że lepiej już nie będzie (Caterina uświadomiła mi poprzednio, że i tak jest dobrze, czym podniosła mnie na duchu), więc tym razem już się nie „użalam” i to co jest musi zwyczajnie wystarczyć :)
…
Chodząc po blogach natrafiłam przypadkiem na kilka wyzwań,
które są wręcz dla pierścionka stworzone, więc aż żal go nie zgłosić :)
Powędruje zatem w następujące miejsca:
Do Szuflady na oszronione wyzwanie:
…
do Craft Style na „Mrozem malowane”
…
i rzutem na taśmę do Projektu Wagi Ciężkiej na zimowe wyzwanie
…
To już wszystko na dziś, nie będę Was (i siebie) dłużej męczyć :) A gdyby komuś przyszło do głowy zasugerować mi kolczyki do kompletu… to powiem, że już mi to przeszło przez myśl :) Zrobiłam nawet mały rekonesans i póki co jest jeden problem – nie mogę nigdzie znaleźć mniejszych kopułek. Gdyby ktoś widział takie w granicach 16mm średnicy, to niech koniecznie da znać :))) Tymczasem dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, życzę miłej niedzieli i już uciekam :)