Dżem z agrestu

dżem z agrestuWspominałam ostatnio, że totalnie się „zasłoikowałam”, dlatego w pracowni chwilowo nie powstaje nic nowego (a właściwie to robi się kilka rzeczy naraz, ale baaardzo powolutku i z dużymi przerwami) :-) W kuchni natomiast pracy jest aż za wiele, bo tyle dobra obrodziło w tym roku, że zaczyna mi już brakować pustych słoików… a jeszcze niedawno wydawało mi się, że mam ich tak dużo, że na kilka lat wystarczy :)

Dzisiejszy post sponsoruje nadwyżka agrestu, której już nie daliśmy rady przejeść (na surowo i w ciastach), dlatego część trafiła do zamrażalnika, a reszta do słoików. Przepis na dżem agrestowy jest bajecznie prosty – robiłam po raz pierwszy i wszystko wyszło bez zarzutu :)

dżem agrestowySkładniki:

  • 1 kg agrestu
  • 0,5 kg cukru (ja dałam 400 gramów plus 3 łyżeczki syropu z mniszka)
  • 1 torebka żelfixu 2:1
  • pół szklanki wody

Agrest należy umyć i oczyścić z szypułek – to najbardziej czasochłonna część i jest z tym sporo „dziubania”, ale potem już wszystko robi się „samo” :) Przekładamy owoce do garnka, dodajemy wodę i cukier, gotujemy około 30 minut na wolnym ogniu, mieszając raz na jakiś czas. Po tym czasie dodajemy żelfix i gotujemy jeszcze 15-20 minut, po czym od razu nakładamy do świeżo wyparzonych słoików, zakręcamy i stawiamy na zakrętce. Zostawiamy do ostygnięcia i sprawdzamy czy zakrętki zassały się do środka (jeśli nie, trzeba je dodatkowo zapasteryzować).

dżem z agrestuTradycyjnie dodaję etkietki na słoiki do wydruku, gdyby ktoś potrzebował :)

dżem z agrestu

Na koniec jeszcze pochwalę się niedawną wygraną w konkursie Dr. Oetkera, do którego zgłosiłam przepis na konfiturę z mniszka :) Nagroda jest akurat bardzo trafiona i na czasie, a najbardziej przypadł mi do gustu specjalny lejek do słoików – świetna sprawa, nic się nie rozlewa, korzystam non stop :)

nagroda

Bawię się w kolejnym linkowym party :)

 Dziękuję za wszystkie uskrzydlające komentarze pod poprzednim postem, życzę pogodnego dnia i zmykam dalej walczyć z przetworami :) Mimo, że plecy trochę bolą, to jednak całkiem przyjemne zajęcie (a najbardziej lubię przyklejanie etykietek na koniec i ustawianie wszystkiego na półkach) :)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *