Kaboszony w oplocie
Witam wszystkich! :-) Jest nadzieja na to, że będę się pojawiać na blogu trochę bardziej regularnie niż do tej pory, bo nauka chainmaille okazała się być bardzo wciągająca :-)
W tym miesiącu na tapecie jest splot European 4 in 1, a ja dodatkowo postanowiłem go połączyć z 6 in 1 i oprawić dwa niewielkie kaboszony 18x13mm (kupione dość dawno jako lapis lazuli, ale prawdopodobnie syntetyk). Nie powiem, żeby to była bułka z masłem, jednak prace stanowiące pewne wyzwanie dają człowiekowi większą radość… zwłaszcza na końcu :-)
W oprawieniu kaboszonów pomógł mi ten tutorial – dzięki niemu załapałem mniej więcej jak się to robi, ale i tak nie obeszło się bez kombinowania. Początek stanowi European 4 in 1, a następnie z obu stron jest dołączony do niego European 6 in 1, co powoduje „zagęszczenie” splotu i ściąganie go do środka. Jeśli o ogniwka chodzi: w starych zapasach udało mi się wyszperać takie maluszki o współczynniku AR=3,9 (ID=2,75mm, WD=0,7mm). Zabawa nimi nie należała do najłatwiejszych, ale za to idealnie oplatają kaboszon, ciasno przylegają i nic się nie rusza. Oprawa jest z obu stron taka sama, co można zobaczyć na zdjęciu poniżej (jeden kolczyk „en face”, drugi od strony zadniej) :-)
Taki splot jest dość czasochłonny, zwłaszcza kogoś totalnie początkującego: pierwszy kolczyk zajął mi około 4 godziny, na szczęście drugi już trochę mniej :-) Ten czas raczej nie brzmi zachęcająco, a jeśli jeszcze dodam, że włożenie ostatniego kółeczka (zamykającego oplot) trwa dodatkowe pół godziny w towarzystwie lupy i różnych dziwnych akrobacji… :-) Mimo wszystko, oprawa tego typu wygląda bardzo efektownie i na pewno będę jeszcze do niej wracać :-)
Kolczyki do specjalnie dużych nie należą: długość całkowita wraz z biglem to 4,5 cm (sam owalny element ma 2,3 x 1,8 cm), za to trochę ważą (7 gramów jeden), ale przy takiej ilości ogniwek to akurat całkowicie zrozumiałe. Trochę się obawiałem czy nie będą zbyt ciężkie (Ania ma dość delikatne uszy), na szczęście testowanie zostało zakończone sukcesem :-)
Żywy model zdecydowanie odmówił współpracy, więc standardowo manekin :-)
W ramach formalności jeszcze tylko banerek:
…
A na koniec nie mogłem sobie odmówić wrzucenia zdjęć w tzw. okolicznościach przyrody :-) Wiosna idzie, więc może będą się częściej pojawiać na blogu.
I tym wczesno-wiosennym akcentem żegnam się na dziś, ciepło pozdrawiam i do zobaczenia następnym razem… może za miesiąc, a może trochę wcześniej :-)