W poszukiwaniu szyszki idealnej :-)
Oprócz wspólnej nauki chainmaille, do próbowania nowych wzorów motywuje mnie moja osobista Połówka, znana również z „wiercenia dziury w brzuchu” ;-) Ostatnio panował względny spokój, aż gdzieś tam na Pintereście zobaczyła szyszki chainmaille… No i padła delikatna sugestia, że mamy jesień, więc zrobienie takich to przecież świetny pomysł :-)
Poszukałem trochę w sieci i okazało się, że szyszki to po prostu niewielki fragment Dragonscale połączony w koło (niektórzy nazywają ten wariant RoundScale). Tak więc w teorii było prosto, ale praktyka pokazała, że jednak nie bardzo. Zwłaszcza, że z ogniwkami dostępnymi na naszym rynku ciężko zdziałać cuda. Prób było wiele, za każdym razem coś nie pasowało (a to za długie, za mało pękate, za ciężkie, za mało podobne do szyszki, za słabo trzymające kształt… można by wymieniać w nieskończoność) :-) Z powodu braku czasu szyszkowa produkcja była rozłożona na raty, ciągnęła się ponad 2 miesiące, a przez ten czas powstało 7 zupełnie różnych modeli. Trochę dały mi w kość, ale wreszcie się udało osiągnąć zamierzony efekt :-)
Tym razem chyba zacznę od końca, czyli od tych, z których jestem najbardziej zadowolony. Nawet Ania określiła ten model mianem szyszki idealnej :-) Oczywiście prawie od razu musiałem zrobić 3 sztuki, żeby można je było zaadaptować na kolczyki i naszyjnik:
Wzorowałem się na prawdziwej modrzewiowej szyszce i mam nadzieję, że wyszło podobnie :-) Komplet miał być minimalistyczny, więc dodałem tylko 4mm kryształki Fire Polish.
Szyszki mają 2 cm długości (kolczyki razem z biglami 3,5 cm), 2 cm szerokości i ważą 6 gramów.
Przy okazji wspomnianych prób powstały jeszcze dwa modele szyszek, które znalazły biżuteryjne zastosowanie. Poprzedni komplet był raczej „jesienny”, a tutaj po dodaniu satynowych kokardek powstała wersja „świąteczna”, tak na bogato :-)
Bigle dla odmiany są czarne, podobnie łańcuszek (dodatkowo jest bardziej masywny i dłuższy od poprzedniego). Cieszę się, że udało mi się zrobić szyszki, które wyglądają tak samo, ale są w dwóch rozmiarach. Przy tym pierwszym komplecie niestety ograniczyły mnie rozmiary ogniwek, a tu na szczęście poszło gładko. Mniejsze zostały kolczykami, a większa wisiorem:
Szyszki w kolczykach mają 1,7 cm długości (z biglem i kokardką 4 cm) i ważą 7 gramów, a większa szyszka ma 2,4 cm i waży 10 gramów (a razem z łańcuszkiem: 22).
W sumie to by było na tyle… a przynajmniej w normalnych warunkach post by się skończył właśnie w tym miejscu :-) Na zdjęciu poniżej są szyszki, które pewnie nie ujrzałyby światła dziennego, zasilając pudełko z „niedoróbkami”. Jednak temat świątecznej lekcji chainmaille nagle mnie oświecił :-) Wystarczyło dodać satynowe kokardki, sznurek do zawieszenia i te mniej udane szyszki zostały zawieszkami na choinkę. Tak właśnie wyglądały moje pierwsze próby: szyszki różnią się od siebie bardziej lub mniej (rozmiarami ogniwek i ilością rzędów), nie ma dwóch identycznych. Można powiedzieć, że to takie podrasowane „odpady produkcyjne”, które dostały nowe życie :-)
Ogniwka występują w różnych konfiguracjach, ale w tych samych trzech rozmiarach: czarne (AR około 3.8) i w kolorze miedzi (AR około 6 oraz 7.7), WD=1mm.
No i tym razem mamy taką ciekawą sytuację, że nie te najlepsze,
tylko właśnie najmniej udane twory trafią na 12 lekcję chainmaille :-)
Na koniec cała produkcja na zdjęciu rodzinnym :-) Przy okazji wielkie dzięki za wszystkie komentarze pod wpisem z brelokiem i do zobaczenia następnym razem ;-)