Anioł fioletowy ze starej deski
Miesiąc po moim pierwszym aniołku przyszedł czas na kolejnego, tym razem o połowę mniejszego i w trochę innej koncepcji. Bazą była oczywiście stara decha, solidnie oczyszczona i wyszlifowana, którą moja „druga połówka” wycięła w kształt anioła. Byliśmy wtedy świeżo po zakupie naszej pierwszej wyrzynarki (najtańszej możliwej, z Lidla – teraz mówimy na nią żartobliwie „wychamrywarka”, ale jak za te pieniądze i tak działa całkiem sprawnie), więc metodą prób i błędów takie oto coś powstało :)
Potem oczywiście malowanie, złocenie, cieniowanie i patynowanie… Ciekawostką jest krak, który powstał na włosach – ponieważ nie korzystałam z żadnych preparatów do spękań, byłam bardzo zdziwiona jego niespodziewanym pojawieniem się :) Nie wiem do końca co te spęki spowodowało, ale podejrzewam, że to za sprawą zbytniego pośpiechu – anioł był prezentem z okazji Dnia Babci, robionym na ostatnią chwilę – musiałam go skończyć zaledwie w kilka godzin. Włosy były cieniowane patyną i nie czekałam aż zdąży wyschnąć (a patyna potrafi schnąć dość długo), tylko od razu po nałożeniu lakierowałam, potem kolejna warstwa patyny i kolejne lakierowanie… preparaty musiały wejść w reakcję i oto co wyszło :) Początkowo ogarnęło mnie lekkie przerażenie, ale stwierdziłam po chwili, że aniołowi całkiem nieźle takie włosy pasują, więc już nie próbowałam tego „naprawiać” :)
Anioł malowany farbami akrylowymi, złocony patyną (suknia, włosy) i złotą folią (aureola). Zabezpieczony kilkoma warstwami lakieru. Anioł stał się prezentem dla mojej babci z okazji jej święta :)