Krabik w steampunkowym stylu
Dzisiaj „nadejszła wiekopomna chwila”, gdyż po 7 miesiącach prowadzenia bloga
ujawnia się w końcu jego drugi autor! (widoczny na pasku po prawej stronie :))
A dlaczego tak?
Otóż, wspomniany w tytule krabik jest w całości jego dziełem, więc nie chciałam sobie przypisywać dodatkowych zasług :) Poza tym, w końcu się „poczuł” do napisania posta, więc niniejszym oddaję mu głos (może kiedyś się rozkręci i będzie pisać więcej:))
Witam wszystkich :)
Nie bardzo wiem od czego zacząć tak nagle, więc przejdę od razu do konkretów:
Krabik powstał dość spontanicznie z elementów recyklingowo-industrialnych:
korpus z gwintu od żarówki i stalowej śruby, wszystkie kończyny zrobione techniką wire-wrapping z miedzianego drutu, oczy z maleńkich kaboszonów, a na brzuchu ma jeszcze śmiercionośną i bardzo niebezpieczną piłę tarczową do rozdrabniania pokarmu
(nie próbujcie sobie tego wyobrażać!:))
z zębatek od starego zegarka, które się obracają, ale na zdjęciach nie dało się tego pokazać.
Najbardziej czasochłonną częścią pracy, a jednocześnie najbardziej relaksującą był wire-wrapping, dzięki któremu krabik może sobie chodzić, machać łapkami i ruszać oczkami… Pierwszy raz w życiu próbowałem tej techniki i chyba jakoś wyszło w końcu po tych kilku godzinach – grunt, że mojej lepszej połówce się podoba ;)
(chociaż przyznam po cichu, że zdarzało jej się narzekać kilka razy w trakcie prac:))
A oto mechaniczne zwierzątko w pełnej okazałości :)
W swoich szczypcach z karabińczyków trzyma pozostałości po obiedzie :)
Poniżej obszerna galeria zdjęć ze wszystkich stron:
Krab, oprócz tego, że jest „osobną formą wolnostojącą” :)
może być też używany jako naszyjnik (wystarczy zamocować z tyłu łańcuszek),
a pod brzuchem ma zamontowany zaczep do broszki, więc w tej roli też się sprawdzi :-)
Pozdrawiamy (razem z krabikiem) w ten piękny zimowy dzień! :-)