Męska rzecz, czyli viking knit nie tylko dla wikingów :)
Obiecałem sobie (i Wam również), że będę się tu nieco częściej udzielać,
stąd właśnie kolejny wpis :)
Przychodzę z kolejną „drucianą” próbą – tym razem jest to pewna bardzo stara technika,
której od jakiegoś czasu chciałem spróbować – nazywana viking knit
(czyli po polsku splot wikiński lub splot wikingów).
Na początek (żeby w ogóle zobaczyć „z czym to się je”) spróbowałem splotu
pojedynczego sześciosłupkowego, aczkolwiek możliwych kombinacji jest całe mnóstwo.
W tej technice można tworzyć m.in. biżuterię o dowolnej długości i grubości:
bransoletki, naszyjniki, kolczyki… u mnie padło na to pierwsze (bo chyba najłatwiej:))
Bransoletka wypleciona jest w całości z mosiężnego drutu o grubości 1mm,
czyli dość grubego, przez co ciężko się ją tworzyło
(a nawet momentami musiałem się z nią siłować, bo drut był twardy i oporny) :-)
Jest minimalistyczna, nieco surowa, dość sztywna (dzięki czemu idealnie trzyma kształt).
Model „uniseks”, więc zarówno dla kobiet jak i mężczyzn, jednak ze względu
na całkowitą grubość (10mm) i ciężar (26gram) przeznaczona jest raczej dla tych drugich :)
Zapięcie jest również robione ręcznie z mosiężnego drutu i młotkowane.
PS: Bransoletkę zgłosiłem (na ostatnią chwilę) do konkursu organizowanego przez
sklep To Co Kocham i nawet nie zdążyłem pokazać jej na blogu,
a już się okazało, że zajęła III miejsce ! (na 62 zgłoszonych)
Normalnie szok i niedowierzanie, że znalazła się na podium
obok tak niesamowitych prac uznanych twórców :)