Cake pops w kształcie kotów :)
Słodkie, bardzo smaczne, puszyste, w niezliczonej ilości kształtów i kolorów…
Myślę, że prawie każdy wie o czym mowa – cake pops (czyli ciasteczka na patyczkach)
są niesamowicie popularne, nie tylko na zagranicznych blogach,
ale od jakiegoś czasu również w Polsce i wygląda na to, że ta „moda” nie przemija :)
Długo się do nich „przymierzałam”, oglądając przeróżne inspiracje na Pintereście,
aż w końcu w ten weekend postanowiłam spróbować swoich sił.
Dodatkowo zmobilizowało mnie wyzwanie u dziewczyn z Addicted to Crafts
(o kociej tematyce), dlatego właśnie cake popsy mają taki a nie inny kształt… :-)
Miało być wiosennie, pastelowo, słodko i optymistycznie,
dlatego kociaki występują w odcieniach mięty i delikatnego różu :)
Jeśli mam być szczera to lekko nie było, kilka razy przeszłam mini załamanie nerwowe,
a pokłady cierpliwości zostały chyba wyczerpane na najbliższy miesiąc…
… ale mogę powiedzieć, że mniej więcej się udało :)
Jeśli ktoś jest zainteresowany przepisem na te słodziaki, to już wyjaśniam co trzeba zrobić :)
Potrzebujemy:
400 gram suchego ciasta (np. jogurtowe, babkowe itp.)
120 gram serka mascarpone
2 tabliczki białej czekolady
odrobina mleka i oleju
barwniki spożywcze (najlepiej w żelu)
kilka kostek czekolady deserowej
patyczki do lizaków
Ciasto dokładnie pokruszyć (najlepiej zetrzeć na tarce, bardzo drobno),
dodać do niego serek mascarpone i 70gram rozpuszczonej białej czekolady, a następnie wyrobić gładkie ciasto. Zawinąć w folię spożywczą i schłodzić 15 minut w zamrażalce.
Po wyjęciu odmierzyć równe kawałki ciasta, najpierw uformować z nich kulki,
a potem delikatnie je „wydłużyć”. Palcami delikatnie uformować uszy kotów,
ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i schłodzić kolejne 15 minut.
Pozostałą białą czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej z dodatkiem oleju i odrobiną mleka.
Końcówki patyczków do lizaków zanurzyć w polewie i od razu wbijać w kotki
mniej więcej do połowy wysokości. Chodzi o to, żeby polewa „związała” ciasto z patyczkiem,
w przeciwnym razie może nam spaść podczas późniejszego dekorowania.
Kiedy wszystkie koty znajdą się na patyczkach, znów jedziemy do zamrażalnika na 15 minut.
W międzyczasie polewę z białej czekolady rozdzielić na 2 części (np. do dwóch kubków).
Do jednej dodać kilka kropel barwnika różowego, a do drugiej niebieskiego
(według osobistych preferencji, zależy jaki kolor chcemy uzyskać) :)
Schłodzone cake pops zanurzać w polewie, poczekać aż spłynie jej nadmiar,
a następnie ustawić do całkowitego zastygnięcia, najlepiej w pozycji pionowej
(dobrym pomysłem jest wbicie patyczków w styropian).
Po kilkunastu minutach, kiedy polewa będzie już bardzo twarda,
rozpuścić kilka kostek czekolady deserowej i namalować kotkom oczy, mordki, wąsy itp.
(trzeba się uzbroić w wykałaczkę i mnóstwo cierpliwości) :-)
I gotowe ! ;)
Miękkie, puszyste, smaczne – a jedyną ich wadą jest to, że… szybko znikają :)
Uwaga, poniższa animacja wyłącznie dla osób o mocnych nerwach !
(ostrzegałam, w razie czego)
:-)
Był kotek i nie ma kotka… :-)
…
Pastelowe kocie cake popsy zgłaszam na wyzwanie w Addicted to Crafts
(mam nadzieję, że temat kulinarny też się załapie) :)
(PS: Głosować będzie można w dniach 18-25 marca – tak tylko mówię,
gdyby ktoś zupełnym przypadkiem sobie przypomniał i chciał oddać głos) :)
PS: Na koniec muszę dodać, że nie jestem sadystą, więc żadne (żywe) stworzenie
nie ucierpiało podczas realizacji tego materiału :)
Tylko moje futrzaki patrzą tak jakoś tak dziwnie spode łba… chyba nie zasnę dziś w nocy :-)