Bałwanek :-)
Dziś będzie trochę „chwalipięctwa” – ale po prostu nie mogę tego nie pokazać :) Niedawno, za sprawą Magdaleny, prowadzącej bloga Lalki szmacianki, spotkała mnie niesamowita niespodzianka – tak zupełnie znienacka zostałam właścicielką uroczego tildowego bałwanka :) Prawie się rozpłynęłam kiedy wyciągałam go z paczki – jemu na szczęście to nie grozi :) Mimo, że śniegu nie ma u nas jeszcze ani grama, nowy domownik zdaje się czuć bardzo dobrze i w ciągu tych kilku dni (kiedy czekałam na odrobinę światła do zdjęć) zdążył się już zaklimatyzować :-) A oto śnieżny obywatel we własnej osobie:
Bałwanek jest niesamowicie rozkoszny i dopracowany w każdym najmniejszym detalu – ma ciepły szaliczek w kratę, guziki z czarnych dżetów, nauszniki z guzików… że nie wspomnę o uroczym mięciutkim nosku :-) Tak, to jest chyba najfajniejszy element :)
Póki nie ma jeszcze dużych mrozów, można mu zdjąć szalik, żeby się czasem nie przegrzał :-)
Jestem dosłownie zakochana w tych jego rumieńcach :)
Bałwanek jest już gotowy na zbliżające się Święta (oczywiście w przeciwieństwie do mnie) – w łapce trzyma obsypaną brokatem bombkę, która w świetle mieni się i błyszczy jak szalona.
W paczce znalazło się jeszcze coś na długie i chłodne wieczory
(właśnie w tym momencie popijam) :-)
Ogromnie Ci dziękuję za prezenty, które sprawiły prawdziwą masę radości :-)
Na zakończenie tego posta, zwyczajem niektórych blogowych koleżanek,
wrzucam mały „uspokajacz” – żeby ukoić nerwy, tudzież ewentualne uczucie zazdrości :)
Sezon stołówkowy uważam za otwarty! :-)
A Wy dokarmiacie…? :)