Śliwkowa bransoletka
Dawno już z niczym nie „walczyłam” tak, jak z tą bransoletką :) I nie mam tu na myśli wzoru – ten jest akurat bardzo prosty, wręcz banalny – ale dosłownie cały świat był przeciwko mnie, byle tylko jej nie skończyć :-) Problemy zaczęły się już na etapie kolorystyki: specjalnie czekałam z zakupami do 1 października (aż pojawi się nowy temat Cyklicznych Kolorków) i zamówiłam koraliki SuperDuo w kolorze Metallic Suede Dark Plum, czyli ciemna śliwka. Na zdjęciu w sklepie faktycznie tą ciemną śliwkę przypominały, natomiast to co do mnie dotarło było… prawie czarne. W zależności od oświetlenia koraliki co prawda mieniły się jakimiś fioletowymi przebłyskami, ale jak na mój gust to bardziej bakłażan, bo aż tak ciemnych śliwek to nie widziałam (no, chyba, że suszonych… ewentualnie zgniłych pod drzewem) :)))
Kilka dni upłynęło mi na zadawaniu sobie fundamentalnego pytania „robić czy nie robić?”… ale w końcu raz się żyje, przecież mnie nie zjecie :) a kolejnych Kolorków już nie odpuszczę (poza tym, i tak nie miałabym nic innego w zanadrzu). W międzyczasie trafiłam w sieci na bardzo fajny tutorial (Mystery SuperDuo Bracelet) na stronie Linda’s Crafty Inspirations, więc zapowiadało się lekkie, łatwe i przyjemne wyplatanie… ale oczywiście to by było zbyt piękne :) Nie minęło nawet 5 minut odkąd zaczęłam i… wyłączyli prąd. Wieczór, a więc ciemno jak w… nosie, ale stwierdziłam, że tak łatwo się nie poddam i przyniosłam sobie świeczkę :)
Pomijając już fakt, że musiałam mieć oczy dookoła głowy i pilnować, żeby się żaden kot przypadkiem nie podpalił, nie jest łatwo pracować z koralikami w słabym i migoczącym płomieniu świecy, walczyć z plączącą się nicią (że o nawlekaniu igły nie wspomnę) :-) Po ciemku trudno również zauważyć, że jakiś SuperDuo zamiast twóch dziurek postanowi mieć tylko jedną… i taka właśnie niespodzianka spotkała mnie prawie pod sam koniec pracy. Zdarzały się owszem takie z częściowo „zarośniętymi” dziurkami (które wystarczyło nieco pomęczyć igłą), ale w tym przypadku nic, zero śladu, kompletnie gładka powierzchnia. Żeby się go pozbyć, musiałabym pruć cały ostatni rządek i zupełnie mi się to nie uśmiechało… dlatego poczekałam na powrót prądu (dopiero po 23:00 włączyli…) i poprosiłam Małża, żeby mi wywiercił brakujący otwór :) Łatwo nie było, trzy razy trzeba było zmieniać wiertło i jechać na wolnych obrotach (bo szkło się szybko nagrzewa), ale po kilku minutach wiercenia udało się – i wyszło pięknie, koralik jak nówka sztuka :-)
Wykończenie i zamontowanie zapięcia poszło już na szczęście z górki, ale jeszcze mi czegoś brakowało… Jakiś czas temu totalnie urzekły mnie małe kuleczki z SuperDuo, które pokazywała Ruda i wreszcie mam swój egzemplarz w roli dyndadełka :) Tak akurat wyszło, że zużyłam wszystkie SD z paczki co do jednego – a gdybym wyrzuciła wtedy tego „jednodziurkowca”, to zabrakłoby mi jednej sztuki… więc jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)
Bransoletka ma równe 2 cm szerokości i 14 cm długości (bez zapięcia) i bardzo miękko się układa – co, mam nadzieję, widać po zdjęciach. A propos zdjęć… te to mi dopiero dały w kość :) Prawie stawałam na rzęsach, żeby kolor tych koralików był możliwie jak najbardziej zgodny z rzeczywistością. A on uparcie nie chciał :)
Zależało mi na tym, żeby zrobić jakieś fotki w świetle dziennym, ale pogoda pokrzyżowała mi plany – jak nie nagły atak zimy, to potem z kolei ciemno i ciągle leje… Dzisiaj już nie wytrzymałam i wyskoczyłam na chwilę na deszcz :) Oczywiście prawie wszystkie zdjęcia wyszły rozmazane, ale szczęśliwie jedno nadaje się do publikacji:
Bransoletkę posyłam rzecz jasna na Cykliczne Kolorki :)
Udało mi się nawet wpasować w paletę kolorów (w bransoletce występują te trzy powiększone kwadraty, w zależności od oświetlenia) :) Jeśli chodzi o upodobania, to fiolety na sobie lubię praktycznie w każdej postaci (i nawet mi w nich do twarzy), we wnętrzach natomiast już jakby nieco mniej… ale za to śliweczek w kuchni nigdy nie odmawiam :)
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i cieplutko pozdrawiam, życząc udanego tygodnia oraz szybkiej poprawy pogody. Do zobaczenia na blogach! :)