Zapięcie z mosiądzu
Dzień dobry wszystkim, to znowu ja :-) Bardzo dziękuję za uskrzydlające komentarze pod poprzednim postem, a dziś, zgodnie z zapowiedzią, jedziemy z zapięciem :-)
Bazą bransolety są cztery grube rzemienie o łącznej szerokości 4cm, więc zapięcie utrzymujące ją w ryzach musiało być solidne, przy zachowaniu minimalistycznej, męskiej formy :-)
Wstępny projekt powstał szybko, ale droga do jego realizacji była niezwykle długa i wyboista.
Kasetki są zrobione z twardej mosiężnej blachy 0,6mm, więc żeby dało się ją w ogóle zagiąć, trzeba było ją najpierw porządnie rozgrzać.
Obie kasetki wyrównane pilnikiem i przygotowane do lutowania…
…które okazało się być niemożliwie ciężkie, mosiądz jest jednak „trudnym” metalem :-)
Jak złapało z jednej strony, to z drugiej odpadało (i tak prawie cały czas). Trzeba było poświęcić długie godziny (i sporo blachy), żeby cokolwiek z tego wyszło. Lutowanie przebiegało dwuetapowo – najpierw łączenie blaszek w „prostokąt” (tak samo jak w przypadku nakładki),
a potem dolutowanie „denka”.
Każde lutowanie było poprzedzone dokładnym układaniem drobinek lutu, a później zaciskaniem kciuków i zaklinaniem tego nieszczęsnego mosiądzu.
(Zdjęć nie ma, bo to był za duży stres, zarówno dla mnie, jak i dla fotografa) :-)
Ale jak już się udało przylutować oba boki i denko, radość była wielka :-)
(Wiem, że na tym zdjęciu paskudnie wygląda, dopiero siedzi w kwasie i czyści się z tlenków.)
Po wyczyszczeniu trzeba jeszcze odciąć wystające elementy przy użyciu piłki włosowej…
…i powtórzyć wszystkie te kroki od początku, żeby zrobić drugą kasetkę :-) Ilości „zmarnowanego” materiału nie pomnę, ale chyba w końcu wiem jak lutować… mniej więcej :-) To było spore wyzwanie dla początkującego (bo do tej pory lutowania było u nas właściwie tyle co nic… a konkretnie aż jedno), na szczęście misja została zakończona sukcesem.
Na koniec pozostało jeszcze ostatni raz przeprosić się z palnikiem i przymocować „uszka”:
Potem już tylko polerowanie, dopieszczanie i gotowe.
(Moja mina wyraża radość z faktu, że wreszcie koniec i mam to już za sobą) :-)
Zarówno nakładka, jak i kasetki zostały wypolerowane na wysoki połysk i można się w nich przeglądać jak w lustrze. Chyba najlepiej to widać na zdjęciu niżej: nakładka odbija się w kasetkach, a kasetki w nakładce :-)
Tak wygląda cały mój wkład w tegoroczną akcję:
Jeszcze rzut oka na całą bransoletę, wraz z elementami od pozostałych twórców:
(można ją licytować tutaj)
Z mojej strony to na razie wszystko, a kolejny post będzie poświęcony pudełeczku :-) Raz jeszcze dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze, pozdrawiam bardzo ciepło i nie żegnam się na długo, bo chyba jeszcze wrócę z kolejnym postem w tym miesiącu :-)