Anglerfish – potwór z głębin
Nawet w ciemnych i mrocznych głębinach Podwodnego Świata, gdzie nie dociera słońce, można czasem zobaczyć „światełko w tunelu”. Często jednak światełko to znajduje się na końcu wabika, a tuż za nim… przepastna paszcza drapieżnika :-)
Powyższy tekst to fragment opisu przesłanego na konkurs biżuteryjny Royal Stone, oczywiście do tematu Podwodny Świat :-) Swojej inspiracji postanowiłem szukać dość głęboko, bo poniżej 2000 m p.p.m., gdzie panuje niska temperatura, wysokie ciśnienie i dodatkowo całkowity brak światła. W takich warunkach żyją ryby charakteryzujące się często dziwnymi kształtami i bardzo osobliwą „urodą” :-) Mój wisior inspirowany jest wyglądem ryby żabnicokształtnej z rodziny Melanocetidae – Melanocetus johnsonii.
Na początek może odrobina wiedzy :-) Jest to gatunek ryby głębinowej, która wabi swoje ofiary luminescencyjnym „wabikiem”, znajdującym się na głowie (działa mniej więcej na podobnej zasadzie jak wędka z przynętą). Te drapieżniki, cytując za Wikipedią: „Polują wyjątkowo szybko, potrzebują zaledwie sześciu milisekund, aby schwytać swoją ofiarę, co stanowi rekord szybkości polowania wśród ryb. Gdy ofiara podpłynie zbyt blisko, osobnik z tego gatunku w błyskawicznym tempie otwiera paszczę, co wywołuje wir zasysający zdobycz, a gdy zostanie złapana, paszcza zamyka się z powrotem.” Nie ma co, przyjemniaczek :-)
Mój egzemplarz na szczęście nikogo nie zje, bo wykonany jest głównie z miedzi (za wyjątkiem zębów i „obramówki” oka, które są z alpaki). Do jego stworzenia wykorzystałem przede wszystkim tradycyjne techniki: m.in. cięcie piłką włosową, dużo lutowania, oprawianie szklanego kaboszonu (to moja pierwsza carga ♥), młotkowanie, cyzelowanie, oksydowanie, polerowanie… Są tu również elementy wire-wrappingu (wabik) i… elektroniki :-)
Jak już zapewne zdążyliście zauważyć, wabik świeci na niebiesko za sprawą malutkiej diody led (schodziłem pół miasta, żeby znaleźć odpowiednią), która jest zasilana baterią guzikową, przymocowaną z tyłu. Żeby wszystko działało jak należy, trochę się musiałem nakombinować i odświeżyć sobie wiadomości ze studiów (z elektroniki właśnie) :-) Wszystko co znajduje się w rybie (miedź, alpaka, srebrne luty) doskonale przewodzi prąd, więc żeby uniknąć zwarcia, trzeba było zaizolować odpowiednie elementy i nie pozwolić, żeby się ze sobą stykały. (Można oczywiście również nosić ją w wersji „nieświecącej” – wystarczy wyjąć baterię) :-)
Ostatnim szlifem było nadanie rybie odpowiedniego koloru, plam i „zacieków” z oksydy, żeby była „brzydka jak noc” :-) Dodatkowo, ciekawostką mogą być płetwy, których błona jest zrobiona przy pomocy… medium do transferu (dekupażyści powinni wiedzieć o co chodzi) :-) To był spontaniczny ekspetyment, robiony na ostatnią chwilę, ale muszę powiedzieć, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczył – po odpowiednim suszeniu preparat idealnie „wtopił się” w druty, tworząc przezroczystą i bardzo mocną błonę.
Nawiązując jeszcze do tytułu wpisu: „anglerfish” to angielska nazwa ryb tego rodzaju, którą można dosłownie przetłumaczyć jako „ryba wędkarz”. Ma ona nawet swoje miejsce w popkulturze, m.in. można ją zobaczyć w tym krótkim 3-minutowym fragmencie „Gdzie jest Nemo?” i w tym genialnym komiksie The Oatmeal (po angielsku) :-)
Moim zdaniem, na białym tle ryba nie prezentuje się już tak korzystnie, ale żeby tradycji stało się zadość (i żeby wszystko było widać jak na dłoni), wrzucam też kilka takich fotek.
I jeszcze zdjęcie poglądowe na ekspozytorze. Rybka ma 11,5 cm długości i 5,5 cm szerokości, więc wymiarami odpowiada swojemu żyjącemu pierwowzorowi :-)
…
Na koniec dorzucę jeszcze etapy powstawania :-)
Na początku było wycinanie, przymierzanie, dopasowywanie…
… później zrobiło się gorąco… :-)
Jeszcze tylko młotkowanie, barwienie, polerowanie, osadzenie kaboszonu, no i najważniejsza rzecz, czyli świecenie – i „słodziak” zaczyna nabierać ostatecznych kształtów :-)
Gdyby ktoś wyrażał chęć, to rybkę można „nakarmić lajkami” tutaj :-)
(lub po kliknięciu w zdjęcie)
Mam nadzieję, że nikogo nie wystraszyłem tymi zdjęciami :))) Mimo wszystko, życzę udanego i pogodnego weekendu i do zobaczenia następnym razem :-)