Długie kolczyki z labradorytami
Ostatnio „na tapecie” mam sporo różnych rzeczy i kilka rozpoczętych prac, ale przyszła pora na odrobienie lekcji i zmierzenie się z nowym splotem: Jens Pind Linkage (w skrócie JPL). Kupiłam kiedyś niewielkie (4mm) ogniwka ze stali chirurgicznej, ale do tej pory jeszcze nie miałam okazji ich użyć. Dopiero teraz znalazłam czas (i chęci), żeby je dokładnie wymierzyć… i bingo: AR=2.9 (czyli wprost idealne do JPL3) :-) Wydłubałam więc długie łańcuszki tym splotem, z myślą o prostych, minimalistycznych kolczykach.
Cała reszta (sztyfty z kulką, zatyczki) to również stal chirurgiczna. Na samym dole zawiesiłam małe (10x7mm) beczułki labradorytów klasy AAA – od dawna w moich zbiorach (a sklep, w którym je kupiłam, już nawet nie istnieje). Kamienie są szaro-przezroczyste z inkluzjami, a w środku mienią się „ogniem” w chłodnych odcieniach – jeden trochę bardziej na niebiesko, drugi z dodatkiem zieleni.
Kolczyki na zdjęciach (w trybie „makro”) wyglądają z reguły na znacznie bardziej masywne niż w rzeczywistości – a tak naprawdę są lekkie, wiotkie i delikatne. Ich długość całkowita to 7 cm (same labki mają 10x7mm), grubość wyplatanego łańcuszka 4mm, a waga to zaledwie 2 gramy (jeden kolczyk) – praktycznie ich nie czuć na uszach :)
Bardzo lubię długie, dyndające kolczyki, które przy okazji optycznie wyszczuplają twarz :) Te są akurat takie „w sam raz” – ani za długie (bo potrafię nosić ponad dwukrotnie dłuższe), ani za krótkie. Moje ostatnie kolczykowe kreacje były dość „rozbudowane”, zwracające uwagę formą, kształtem (albo kryształkami), nadające się raczej na jakieś wyjście… i to nie do sklepu po bułki :) Dlatego doszłam do wniosku, że potrzebuję czegoś prostego, zwyczajnego. Stal chirurgiczna jest jednocześnie surowa i elegancka, za to kamienie dość efektowne i „robią robotę” :)
Jeśli chodzi o sam splot (JPL3), to, może się zdziwicie, ale niespecjalnie przypadł mi do gustu. Nie to, żeby był trudny, czy nie miał wielu możliwości (bo ma), wizualnie też jest niczego sobie… ale mimo wszystko jakoś nie „zaiskrzyło” :-) Oczywiście wcale go nie skreślam, nawet myślę, że w przyszłości jeszcze się polubimy – ot, po prostu nie było tej miłości od pierwszego wejrzenia, siedzenia po nocach, uzależnienia i hurtowej produkcji :)
…
Kolczyki trafią oczywiście na 14 lekcję chainmaille:
Na koniec jeszcze tylko podziękuję za miłe słowa pod adresem gwiazdek,
pozdrawiam wszystkich zaglądających i do zobaczenia następnym razem :)