Gęś, kura i przepiórka… czyli pisanka potrójna :)
Witajcie po Świętach :) Mam nadzieję, że minęły Wam radośnie, w miłej atmosferze i znalazła się też chwila na odpoczynek. Na początku bardzo dziękujemy za wszystkie miłe życzenia – tutaj na blogu, fb oraz instagramie ♥ Czas świątecznego relaksu już niestety za nami, ale, jak obiecywałam, mam jeszcze do pokazania coś w wielkanocnym klimacie… chociaż właściwie może to być ozdoba całoroczna :)
Nadal bardzo lubię czarne i czarno-białe pisanki, a w tym roku do kolekcji dołączyła kolejna. Trochę inna, bo potrójna, a konkretnie złożona z trzech wydmuszek, jak w tytule: gęsiej, kurzej i przepiórczej :)
Wykorzystałam tutaj technikę decoupage print-room, która polega na łączeniu na przedmiocie dwóch kolorów (klasycznie to kontrast czerni i bieli), oddzielonych od siebie jakimś motywem – w tym przypadku wycięty z serwetki i skomponowany na jajkach wzór róż :) Czarne tło domalowane ręcznie (dla chętnych, na blogu pojawił się już kiedyś tutorial na takie pisanki).
Żeby było trochę ciekawiej, wydmuszka gęsia i kurza mają odwrócone kolory: na gęsiej jest biały środek, a czarna góra i dół, natomiast na kurzej odwrotnie. Jajko przepiórcze było zbyt małe, żeby z nim kombinować, dlatego ma po prostu białą górę i czarny dół, oddzielone różyczkami :)
Wydmuszka gęsia i kurza mają wycięte (przy pomocy miniszlifierki) trzy owalne otwory, w jednakowych odstępach. Przepiórcza też miała mieć (jeden otwór), ale po tym jak zepsułam kilka wydmuszek, jednak dałam sobie spokój – są zdecydowanie zbyt delikatne, może wrócę do tego w przyszłości. „Gołe” brzegi jajek niekoniecznie mi się podobały, więc reliefową konturówką dorobiłam im takie „falbanki” – mały szczegół, ale zmienił dużo :)
Każde „jajko składowe” jest dodatkowo wykończone perełkami i przekładkami, a potem wielokrotnie lakierowane na wysoki połysk. Największą trudnością było oczywiście poskładanie wszystkich wydmuszek w jedną całość – tak, żeby wizualnie wisiały dokładnie w środku wyciętych „okienek”. Otwory były wymierzone właściwie na styk, dlatego trzeba się było naprawdę nieźle nakombinować, żeby włożyć jedno jajko w drugie… Ja nie dałam rady, na szczęście Hubert ma wprawę w układaniu różnych łamigłówek dla dorosłych, więc dałam mu do poskładania :) Teraz się śmiejemy, że chyba już nie ma sensu kupować łamigłówek, wystarczy robić takie jajka – bo to odpowiednio trudny poziom, zajmują sporo czasu, a dodatkowo cały czas jest stres, żeby coś czasem nie pękło :)))
Wydmuszki nie są ze sobą połączone „na sztywno”, każda z nich może się niezależnie obracać. Ciężko to uchwycić na zdjęciach, ale na żywo i w ruchu wygląda naprawdę fajnie :)
Na blogu DIY – zrób to sam trwa właśnie wyzwanie z cyklu INSPIRACJE – skorupki z jaj :)
…
Bez zbędnego przedłużania, kończę na dziś. Trzymajcie się ciepło, zwłaszcza, że pogoda nie dopisuje – u nas od rana sypie… śnieg (nieprzerwanie od tylu godzin), jest mokro, zimno i naprawdę paskudnie. Nastawiałam się na jakieś prace ogrodowe, ale nic z tego… Przynajmniej posta zdążyłam napisać w tym czasie :) No i dobrze też, że nie jestem zbyt wyrywna – bo wiem, że niektórzy już zmienili opony :)))
Miłego (krótszego) tygodnia! :)