Len i tygrysie oko
Lato w tym roku jest trochę kapryśne, ale w końcu doczekaliśmy się ciepełka i pięknej, słonecznej pogody. Lniane naszyjniki będą mieć wreszcie swoje „pięć minut” :-) No właśnie, poprzednio pisałem o ukończeniu kilku sztuk, a dziś przyszła pora na pokazanie kolejnego. Tym razem do naturalnych sznurków dołączyło tygrysie oko, które jest jedną z odmian kwarcu, posiadającą tzw. efekt kociego oka (chyba wszyscy wiedzą o co chodzi). Wyszło jak zwykle surowo, prosto i „swojsko” :-)
Kamienie nie są przytwierdzone do naszyjnika na stałe, więc można je przesuwać po sznurkach i rozmieszczać wedle uznania: np. rozłożyć równomiernie na całej długości, albo zgrupować w jednym miejscu (niekoniecznie na środku). Nie dość, że fajna zabawa, to jeszcze działa odstresowująco ;-) Zakończenia wykonane, jak zawsze, metodą opaski linowej, bez użycia kleju. Zapięcie na karabińczyk z łańcuszkową przedłużką zakończoną lnianym chwostem.
Całkowity obwód naszyjnika to 48cm, dodatkowo łańcuszek regulacyjny pozwala dodać mu jeszcze trochę. Można go nosić na wiele sposobów: skręcać słabiej lub mocniej, puścić luźno, przeplatać sznurki, przesuwać kamienie… Miękko układa się na dekolcie i nie „gryzie” zakładany na gołą skórę :-) Będzie dobrze wyglądać zarówno w towarzystwie lekkiej sukienki, jak i zwykłego białego T-shirtu – generalnie pasuje niemal do wszystkiego, zwłaszcza latem ;-) Zresztą, nie będę się rozpisywać, zamiast tego zostawiam Was jeszcze z kilkoma zdjęciami :-)
Wielkie dzięki za odwiedziny i komentarze pod poprzednim naszyjnikiem – każde słowo motywuje i dodaje skrzydeł :-) Życzę wszystkim miłego tygodnia, uważajcie na nadchodzące upały i do zobaczenia następnym razem :-)