Anioł ze słonecznikami
Zaległości w pokazywaniu prac mam chyba coraz większe – w kolejce wciąż czeka kilka aniołów i dużo (a nawet bardzo dużo) biżuteryjnych tworów. Tak to już jest, kiedy pogoda dopisuje aż za bardzo, bo miło jest posiedzieć na zewnątrz z ogniwkami (i futrzakami), słuchać ptasich śpiewów i nie myśleć o niczym – ręce wtedy same pracują. Problem w tym, że jakoś nie wystarcza czasu na robienie zdjęć, nie mówiąc już o wstawieniu ich na bloga :)
Dzisiaj akurat pogoda trochę się psuje… ale nie ma tego złego, bo chyba dobry moment na nadrobienie zaległości. Tym razem padło na anioła ze słonecznikami (tylko dlatego, że już miałam gotowe zdjęcia:))) Podobnego, ale dużo mniejszego, zrobiłam 4 lata temu, więc pewnie nikt tego nie pamięta, można niejako zrobić „powtórkę” :)
Anioł został namalowany na dużej prostokątnej desce, tym razem nie docinałam kształtu skrzydeł i aureoli. Ten egzemplarz nie ma zbyt wielu „niedoskonałości”: zaledwie kilka rys, pęknięć i śladów po sękach. Jego główną ozdobą są oczywiście wspomniane wcześniej słoneczniki, namalowane na białej sukni przeciągniętej złotą pastą. Nie będę się szczególnie rozpisywać, w końcu większość z Was jest już zaznajomiona z tą aniołową produkcją, a składniki to jak zawsze: bejca do drewna, farby akrylowe, patyna, złota pasta i kilka warstw lakieru na koniec.
Jak do tej pory to największa deska, na której malowałam anioła: ma dokładnie 65 x 22 cm. Na pamiątkowym zdjęciu z mniejszym pierwowzorem (30 x 17 cm) dobrze widać różnicę w wielkości :) Ze względu na gabaryty, anioł również swoje waży, na szczęście w naszych zapasach znalazł się solidny haczyk (zamontowany z tyłu), który go utrzyma.
…
Wyzwanie „Otwórz Szufladę” – Drewno jeszcze trwa, więc dorzucam :)
Bez zbędnego przedłużania, kończę na dziś i jak zawsze, dziękuję za wszystkie odwiedziny. Życzę wszystkim pogodnego tygodnia, pozdrawiam bardzo…słonecznie ;) i do zobaczenia następnym razem.