Pixie link & Fairy lock – komplet biżuterii
Cześć wszystkim :-) Z tej strony Hubert – nie było mnie tu tak dawno, że stali bywalcy pewnie już zapomnieli o moim istnieniu, a nowi w ogóle nie będą wiedzieć o co chodzi ;-) (Tak więc słowo wyjaśnienia: „druga połowa” Sowiarni to właśnie ja). Wstyd się przyznać, ale ostatni wpis opublikowałem w… marcu 2018 i nie mam pojęcia kiedy to zleciało. Tak się śmiesznie składa, że w tamtym wpisie pokazałem komplet ze śnieżynkami, a dziś niejako kontynuacja tematu, bo ten projekt trochę ewoluował.
Na początek trochę nudnych szczegółów technicznych: jak już pisałem w poście ze śnieżynkami, każda z nich zrobiona jest z sześciu elementów splotu Pixie Link, połączonych ze sobą. Zazwyczaj podczas pracy nad nowym splotem zaczynam kombinować, zmieniać ułożenie elementów itp. żeby sprawdzić czy da się z tego zrobić coś jeszcze. I tym razem było podobnie – okazało się, że łącząc Pixie Link w odwrotną stronę wyjdzie zupełnie nowy sposób oprawy. Nie wygląda już jak śnieżynka, a kształtem z grubsza przypomina kwiatek. Ponieważ w odmętach Internetu jeszcze się z takim nie spotkałem, to postanowiłem skorzystać z „prawa pierwszeństwa” i nadać mu własną nazwę – przed państwem Fairy Lock :-)
Na zdjęciu wyżej mała ściągawka co jest czym :-) Widać też, że Fairy Lock jest dokładnie odwrotnością Pixie Link – można je połączyć razem tak, żeby miały wspólny bok. A nawet wiele takich wspólnych boków (poniżej przykładowe połączenie trzech elementów). Idąc dalej, projekt oczywiście może się rozrastać w różnych kierunkach, da się z tego zbudować całą „siatkę” z elementów łączonych na przemian, a możliwości są naprawdę duże.
Jeszcze rzut oka podsumowujący to co udało mi się poskładać do tej pory, czyli od góry: Pixie Link (popularna śnieżynka), Fairy Lock, następnie połączenie tych dwóch elementów, a poniżej łączenie podwójne (jedna śnieżynka i dwa Fairy Lock po bokach).
Koniec części technicznej i przechodzimy do konkretów, czyli co można z tego zrobić :-) Zacznę od znanych już śnieżynek – wystarczą dwie takie plus bigle i mamy podstawowe kolczyki. Ten sposób oprawy rivoli jest mało zabudowany (niemal całe kryształki są „na wierzchu”), ale za to niezwykle stabilny, bo trzymają się ciasno i pewnie, oczywiście bez kleju.
Pora na „mój” Fairy Lock – tu również z dwóch elementów zrobiłem kolczyki. Pomyślałem, że z kryształkami rivoli byłoby już trochę nudno, dlatego w środku znajdują się błyszczące druzy w kolorze ciemnego srebra (wykonane z żywicy, więc są lekkie i ucho się nie urwie) :-) Oprawa również jest ciasna, stabilna i bez kropli kleju.
Połączone Pixie Link & Fairy Lock ze wspólnym bokiem też okazały się mieć kolczykowy potencjał. Tym razem są zawieszone na sztyftach z kryształkami w okuciu, a na dole dodałem czarne wiskozowe chwosty.
Te kolczyki to zdecydowanie wersja „wieczorowa”, są dość okazałe, błyszczące i nie da się ich przeoczyć. Myślę, że połączenie kryształków rivoli i druz z żywicy dobrze wygląda, a poza tym jest ciekawsze niż użycie wyłącznie samych kryształków :-)
Pora wreszcie na ostatni „potrójny” element – bo on również znalazł zastosowanie. Wystarczyło tylko dołączyć delikatny łańcuszek, żeby stał się naszyjnikiem.
Podsumowując, mamy jeden naszyjnik, a do niego aż trzy pary kolczyków – wszystkie pasują :-) Można wybierać w zależności od nastroju, pogody (np. śnieżynki w zimie), czy okazji (bardziej „codziennej” lub wieczorowej). Do poskładania kompletu użyłem metalowych ogniwek w kolorze gunmetal (bardzo ciemne srebro, prawie czarne), kryształków rivoli w kolorze Black Diamond i ciemno srebrnych druz z żywicy.
Dla porządku jeszcze wymiary i waga: kolczyki śnieżynki mają 4 cm długości (z biglem), waga jednego to 5,6 grama. Kolczyki „Fairy Lock” (te z druzą) mają 4,5 cm wraz z biglem i ważą 4,8 grama sztuka. Długość kolczyków z chwostami to 11 cm (sam chwost ma 5 cm), a waga jednego to 12 gramów. Z kolei naszyjnik ma 46 cm długości i waży 16 gramów.
***
Komplet zgłaszam na listopadowe wyzwanie w Szufladzie „Czarno to widzę”
Oczywiście głównie ze względu na kolor, ale po cichu przyznam też, że czarno widzę moje regularne pojawianie się tutaj na blogu ;-)
A na zakończenie kilka zdjęć z człowiekiem :-)