Kolia „Morgana” dla WOŚP – część 2
Ostatni wpis opublikowałam w lipcu i od tamtej pory minęło niemal 7 miesięcy… jak na razie to moja najdłuższa przerwa w blogosferze. Przyznaję bez bicia, że obecnie oddaję się innym formom aktywności – tak to już jest, kiedy coś staje się pasją i daje radość, to człowiek chce poświęcać temu każdą wolną chwilę, żeby się rozwijać. Ręczne robótki odeszły trochę na bok, ale wciąż bardzo lubię taką formę twórczości. Niestety, nie pozostaje już czasu na aktywne prowadzenie bloga – nie można mieć wszystkiego, niestety. No, to sobie ponarzekałam, ale do brzegu :)
Tak jak Hubert wspomniał w poprzednim wpisie, również i w tym roku dołączyliśmy do akcji Biżuteryjek dla WOŚP. Dodaliśmy swoje „trzy grosze” do projektu Morgana, wykonanego w całości w technice chainmaille.
Moim zadaniem było wykonanie pionowych „łączników” do kolii, do których będą podłączone kaskady łańcuszków. Dostałam pełną dowolność w kwestii splotu, pod jednym warunkiem: żeby gotowe elementy były stosunkowo niewielkie i nie przytłaczające całości. Ponieważ jestem masochistą ;) i lubię mikroskopijną dłubaninę, to uparłam się, że zrobię bizantyjskie elementy, w środku których zmieszczą się jeszcze 3mm kryształki Fire Polish – w końcu taka kolia powinna być „na bogato” :) Stalowe ogniwka, które wykorzystałam w tym celu miały 3mm średnicy zewnętrznej i były najmniejszymi z jakimi kiedykolwiek pracowałam. Ale powiem szczerze: uwielbiam micromaille :)
Ten „kaliber” ma to do siebie, że czasem bez lupy nie da rady, zwłaszcza w newralgicznych bardzo ciasnych miejscach :) Kilka pierwszych sztuk dałam radę zrobić bez, ale później coraz bardziej zaczynało mi się mienić w oczach ;) Powstały łącznie 34 takie mikro elementy, a zużyłam w tym celu 468 ogniwek:
Moje elementy pojechały dalej do Agaty, która użyła ich do oprawy drobnych 3mm kryształków Fire Polish w kolorze Garnet. Prawie wszystkie znalazły swoje miejsce w kolii (podłączone są do nich łańcuszki), a nawet wystarczyło jeszcze na malutkie kolczyki.
Długo nie wiedziałam jak będzie wyglądać efekt końcowy, a okazał się jeszcze lepszy niż sobie wyobrażałam, w stu procentach w moim stylu :) Tym sposobem powstał dylemat, bo z jednej strony chciałabym, żeby kolia zasiliła konto WOŚP ładną sumą pieniędzy, a z drugiej sama chętnie byłabym osobą, która wygra licytację :) Ech, marzenia… ;)
Na dziś to już wszystko, trzymajcie się ciepło i zdrowo, do zobaczenia następnym razem :)