Róża zamknięta w szkle
Dzisiejszym postem otwieram pewien nowy etap – może nie w życiu,
ale na pewno w produkcji biżuterii :-)
Pomysł sam w sobie chodził za mną już od dawna,
ale trzeba się było nieźle nakombinować nad jego realizacją i nad… nazwą :)
Za granicą biżuterię tego typu nazywa się zwykle „terrarium jewellery”, a ponieważ nie mam pojęcia czy jest jakiś polski odpowiednik (bo nie jest to jeszcze dość popularna metoda),
to będę używać po prostu terminu „terrarium” – bo chyba pasuje :)
Naszyjnik z różą pod szklaną kopułą jest raczej niewielkich rozmiarów:
cały klosz ma wysokość zaledwie 4,5cm, a jego gabaryty można „naocznie” zobaczyć
na jednym ze zdjęć, gdzie trzymam go między palcami.
(Tak, naprawdę jest AŻ TAK MAŁY) :)
Ile się naszukałam, żeby znaleźć odpowiednią (miniaturową) odmianę róży –
bo jest najzupełniej w świecie PRAWDZIWA, nie sztuczna :)
W końcu się udało i mam teraz cały krzaczek – w doniczce na parapecie
(co oznacza, że tego typu i podobnych projektów będzie więcej… ale nie chcę się wygadać:)
Szklany klosz jest „recyklingowo-kombinowany”
(żeby mógł powstać, musiałam pociąć to i owo i nieco wyszlifować). Zaletą domowej produkcji jest to, że mogę mieć klosze w różnych rozmiarach i średnicach – jak utnę, tak będzie :)
Szkło jest dość grube, a co za tym idzie naprawdę wytrzymałe, więc bardzo ciężko je potłuc
(o ile oczywiście nie rzucamy naszyjnikiem po ścianach i po nim nie skaczemy :))
Pogoda nie rozpieszczała nas ostatnio, ale udało mi się zrobić krótką sesję zdjęciową
w naturalnym oświetleniu (prawdę mówiąc na takiej zależało mi najbardziej).
Zauważyłam ostatnio, że mech jest bardzo „fotogeniczny”, więc też zaczęłam
go hodować, jakkolwiek absurdalnie to brzmi :)
A poniżej jeszcze kilka zdjęć w namiocie bezcieniowym:
Naszyjnik zgłaszam do wyzwania forma w Kreatywnym Kufrze:
a także na kolejny motyw w Modrak Cafe:
…
A swoją drogą…
…kojarzy Wam się z czymś? :)
… z różą z „Pięknej i Bestii”,
albo z „Małego Księcia”?
A może jeszcze z czymś innym?
:-)