Niebieski anioł z sercem
Niebieski to taki „niebiański” kolor, kojarzący się z niebem i aniołami… a mnie jakoś ciągle z nim nie po drodze :) Już tyle razy obiecywałam sobie, że będzie więcej aniołów właśnie w niebieskich sukniach, a jak przychodzi co do czego, to zwykle sięgam po inne farby, z zieleniami na czele. Zapewne takich błękitnych aniołów nie byłoby tu wcale, gdyby nie konkretne zamówienia – i chwała im za to, przynajmniej one mobilizują mnie do pracy, bo samozaparcia wciąż brakuje :)
Osobnik z dzisiejszego wpisu miał być podobny do tego niebieskiego anioła w okularach, który powstał ponad rok temu – z tym, że serce na sukni miało być czerwone (tamto było brązowe). Ma również trochę krótszą fryzurę, no i oczywiście obowiązkowe okulary :)
Tak samo jak poprzednio, serce zostało otoczone wypukłym motywem bluszczu z pasty strukturalnej. Szablon jest kompletnie „prosty”, więc ułożenie go w taki kształt nie było łatwym zadaniem – trzeba było to robić małymi kawałkami, za każdym razem czekając, aż pasta dobrze wyschnie. Na szczęście miałam już trochę wprawy, więc tym razem poszło mi nieco szybciej :) Na desce znalazło się trochę powierzchniowych śladów po kornikach (głównie na sukni), kilka rys i pęknięć, natomiast na skrzydle jeden fajny sęk z dziurą „na wylot” – widać to tylko pod światło i niestety ciężko pokazać ten efekt na zdjęciach.
Więcej zdjęć, w tym różne szczegóły, można zobaczyć w galerii poniżej:
Anioł wyszedł całkiem spory – dokładnie 49 cm wysokości i 22,5 cm szerokości, a z tyłu za aureolą ma schowany haczyk do zawieszenia na ścianie. Zdjęcia były robione w pochmurny grudniowy dzień i było tak ciemno, że trzeba się było wspomagać sztucznym oświetleniem, co niestety działa na niekorzyść (trudno, lepszych i tak już nie będzie).
Na dziś to już wszystko – starałam się w miarę streszczać, bo ostatnio czas jest towarem mocno deficytowym. Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem, gdzie ponarzekałam sobie właśnie na brak czasu i weny do blogowania oraz na to, że nie lubię tworzyć wpisów „po łebkach”… i okazało się, że nie jestem z tym sama, co podniosło mnie na duchu :) Blogowy świat jest wyjątkowy również dlatego, że można otrzymać tyle „dobrej energii” z komentarzy – więc dobrze jest być jego częścią, mimo upływu lat :)
Ok, już nie przedłużam – życzę wszystkim udanego tygodnia (a dla urlopujących miłego wypoczynku) i trochę ochłody, bo do nas właśnie znów zawitały upały. Trzymajcie się i do zobaczenia na blogach :)