Makro-kalendarz na 2014 rok :)
Jeszcze w zeszłym roku na blogu Uroczyste Chwile organizowany był
konkurs fotograficzny związany z tematyką Świąt Bożego Narodzenia.
Postanowiłam spróbować swoich sił i wysłałam zdjęcie znanego Wam żarówkowego bałwanka:
… a niedawno okazało się, że… wygrałam! :-)
Nagrodę sponsorował serwis Fotobum.pl
a był nią ścienny kalendarz formatu A3 z dowolnie wybranymi zdjęciami :)
Każdy miesiąc to osobna kartka, dodatkowo różne wersje kolorystyczne i kilka rodzajów kalendarium do wyboru, więc cieszyłam się jak dziecko – tym bardziej,
że kalendarza na Nowy Rok jeszcze nie miałam :)
Pierwszy dylemat pojawił się kiedy euforia już trochę opadła – nie miałam bladego pojęcia jakie zdjęcia wybrać i jakiej tematyki się trzymać. Dumałam nad tym przez prawie dwa dni,
a przez głowę przelatywały mi najróżniejsze pomysły, aż w końcu stanęło na fotografii „makro”,
do której jednak mam największy sentyment, bo właśnie od tego typu zdjęć zaczęła się moja przygoda (co prawda bardzo amatorska, ale zawsze) z fotografią:)
Potem przez kolejnych kilkanaście godzin wybierałam i przycinałam zdjęcia do odpowiednich (prawie kwadratowych) proporcji, a żeby było ciekawiej, to starałam się, żeby np. zdjęcie na marzec było faktycznie zrobione w marcu, na kwiecień w kwietniu, itp. :-)
Co z tego wyszło, można zobaczyć poniżej – kolejność chronologiczna: od stycznia do grudnia :)
(Zdjęcia w kalendarzu są oczywiście bez logo – ale wrzucając w internetową otchłań wolę je oznaczyć – niestety już kilka razy zdarzyło mi się, że ktoś sobie bez pytania „pożyczał”…)
Z powyższych zdjęć jestem całkiem dumna (mimo rozmaitych niedociągnięć) – zwłaszcza,
że robione były starszą cyfróweczką, trochę słabszą od tej, którą mam teraz,
a powstawały łącznie na przestrzeni 7 lat :)
Jest wśród nich również pierwsze zdjęcie „makro” jakie w życiu zrobiłam i od którego wszystko się zaczęło – to ta zielona gąsienica pazia królowej idąca sobie po badylku :)
Do kalendarza wybrałam proste czarne tło z rozbudowanym „imieninowym” kalendarium,
a dodatkowo bardzo przydatną opcją było oznaczenie własnych ważnych dat,
urodzin czy imienin bliskich, które można było wziąć w ramkę albo zostawić bez niej
(skorzystałam z obu wariantów:))
Kalendarz wisi sobie na „honorowym miejscu” w domu i oprócz tego, że cieszy oczy,
przypomina też o ważnych wydarzeniach, więc teraz nie ma opcji, żeby coś umknęło :-)
Ściskam wszystkich mocno i życzę udanego weekendu!
:-)