Ikona „Maryja z Dzieciątkiem Jezus”
We wczorajszym wpisie na jednym ze zdjęć przewinęła się ikona, która powstała równiutko rok temu – więc to chyba dobry moment, żeby omówić ją bardziej dokładnie i pokazać więcej detali :)
Była to moja druga w życiu ikona (o pierwszej kiedy indziej :) ) więc siedziałam nad nią ze 3 dni, żeby wyglądała jako-tako zadowalająco, bo ciągle wydawało mi się, że coś jest nie tak jak być powinno :)
Jest to właściwie współczesna „wariacja” na temat ikony, a co za tym idzie, technika jej pisania jest trochę tradycyjna, a trochę własna – chciałam, żeby było w niej widać „moją rękę”, więc modyfikacje były tak naprawdę całkiem spore.
Bazą jest oczywiście deska, mająca kilkadziesiąt lat, z naturalnymi wyszczerbieniami przy brzegach i dziurkami po kornikach. Mam ogromną słabość do starego drewna, które jest piękne samo w sobie, dlatego nie pokrywałam całej ikony podkładem – wszelkie dziurki i niedoskonałości miały być widoczne, to celowy zabieg :)
Postaci namalowane zostały farbami akrylowymi, a kolory były nakładane metodą nazwaną przeze mnie roboczo „od ciemnego do jasnego” (czyli jak w tradycyjnym malarstwie ikonograficznym). Natomiast jeśli chodzi o tło, to głowiłam się nad nim dość długo, aż w końcu zdecydowałam się połączyć je z nimbem (czyli aureolą), tak, żeby w pewnym sensie stanowiły całość. W ruch poszła więc złota folia, ponieważ złoto w systemie chrześcijańskiej symboliki zajmuje szczególne miejsce: jest szczytem kolorów, najlepiej oddaje świętość i „Bożą energię”, symbolizuje światłość – dlatego stosowane jest w ikonografii zarówno jako złote tło i złote nimby świętych. Aureolę oddzieliłam od tła zaznaczając ją wypukłą farbą konturową. W ten sam sposób powstały reliefowe napisy. Na koniec zajęłam się postarzaniem patyną i lakierowaniem dwoma rodzajami lakieru.
Ciężko było zrobić dobre zdjęcia, ponieważ złocenia mienią się w świetle – inaczej pod każdym kątem.