Pudełko na obrączki
Dzisiaj nadal pozostajemy w tematyce „okołoślubnej” (mam tylko
nadzieję, że zbytnio nie zanudzamy), ale obiecuję, że to już będzie
ostatni raz, bo została nam jeszcze jedna mała rzecz do pokazania :-)
…
W czasie kiedy moja (wtedy jeszcze przyszła) żona pracowała nad kolczykami,
mnie przypadło w udziale zrobienie pudełka na obrączki. Zapotrzebowanie na
takowe wzięło się stąd, że nie podobały nam się modele powszechnie dostępne
w sklepach – wszystko jakieś plastikowe, ewentualnie kartonowe, na jedno kopyto.
Ważną rzeczą również było to, żeby pudełko pasowało do obrączek (tytanowych).
Drewniane, bo takie nas głównie interesowały, pojawiały się od czasu do czasu,
ale za to ceny miały wzięte z kosmosu :-) A po co wydawać majątek, skoro można
coś podobnego zrobić samemu (zwłaszcza z dodatkową możliwością dopasowania
i personalizacji – bo ten fakt miał akurat spore znaczenie) :-) Dlatego właśnie pudełko
było robione na ostatnią chwilę, bo niemal do końca mieliśmy nadzieję, że uda się
jeszcze coś odpowiedniego znaleźć. Jak widać, nie udało się – ale może to i dobrze :-)
Od początku chcieliśmy mieć coś maksymalnie prostego, czy wręcz
symbolicznego – a idealna okazała się być forma sześcianu (kostki).
Był jeszcze plan, żeby zrobić go ze szkła, ale niestety zabrakło mi
kilku materiałów, które na pewno nie zdążyłyby dojść na czas, więc
wziąłem to czego mamy w warsztacie pod dostatkiem: stare drewno.
(Natomiast kwestia szklanych pudełek pozostaje cały czas otwarta) :-)
Sześcian o boku 5cm wyciąłem z bardzo starego kawałka dębu, trochę
nadgryzionego zębem czasu (i zębami korników:)). Potem odcięty został
kawałek, który miał być wieczkiem pudełka, a w środku powstał okrągły
otwór na obrączki, wyłożony czarną skórą. Drewno wymagało baaardzo
długiego szlifowania, przecierania i wygładzania, później zostało jeszcze
potraktowane minimalną ilością bejcy wodnej (dla podkreślenia koloru).
Po tych wszystkich zabiegach pozostało jeszcze dodać napisy.
Na wieczku z zewnątrz znajdują się nasze imiona wpisane w znak
nieskończoności (symbol bardzo prosty, ale mówiący wszystko:)),
natomiast w środku widać fragment wiersza Bolesława Leśmiana
(druga strofa) oraz niewielką datę, zaraz obok miejsca na obrączki.
Na koniec jeszcze cienka warstwa lakieru dla zabezpieczenia
drewna i napisów, montowanie zawiasu (z recyklingu) i gotowe.
Wiem, że nie każdemu coś takiego się spodoba (kwestia gustu),
ale my akurat lubimy nieco siermiężny, „prymitywny” wygląd
i wiekowe drewno, więc pudełko idealnie spełniło oczekiwania.
Poza tym mamy również pewność, że nikt takiego nie ma :-)
Pudełeczko nie leży bezużytecznie od dnia swojej premiery,
właściwie jest w użyciu dość często :-) Odkładamy do niego
obrączki kiedy idziemy np. pracować w warsztacie z drewnem
i ciężkim niebezpiecznym sprzętem (żeby zminimalizować
ryzyko zaczepienia o coś i urwania palca:)) albo przy różnych
brudzących pracach, których wykonujemy całkiem sporo :-)
Tradycyjnie już dziękujemy za wszystkie zostawiane
komentarze i życzymy udanego tygodnia :-)