Klucznik z sową
No i mamy październik – kurczę, ale ten czas leci, nawet nie wiadomo kiedy. Dawno nie było u mnie pudełek, skrzynek i tym podobnych tworków, no to dzisiaj dla odmiany będzie klucznik :)
W całej swojej „karierze” ozdobiłam tylko dwie skrzynki na klucze – pierwszą pokazywałam już na blogu rok temu, a ta dzisiejsza jest numerem dwa :-) Poprzednia była w zupełnie innym stylu, mocno postarzana i „cudowana” – w przeciwieństwie do tej, która zabrała mi raczej niewiele czasu i jest tak prosta, że chyba już bardziej się nie da :)
Jak widać, nie napracowałam się przy niej zbytnio :) To jedynie 3 warstwy bejcy w kolorze orzech (na zewnątrz i w środku), a w „okienku” vintage’owy obrazek z sową (podejrzewam, że nikogo ten fakt nie zdziwił) :-) Na wierzch kilka warstw lakieru i już – można powiedzieć, że to wyrób ekspresowy i niewymagający :) Mimo wszystko, podoba mi się tutaj ten minimalizm i myślę, że akurat w tym konkretnym przypadku wygląda całkiem nieźle. Sama sowa ma w sobie tyle uroku, że już nie trzeba jej robić dodatkowej konkurencji :)
…
Skrzynkę na klucze zgłaszam oczywiście na październikowe kolorki.
Brązowego jest tu znacznie więcej niż 50%, a do tego trochę beżu (który
również wpada w brąz)… plus mały złoty akcent w postaci zawiasów :-)
Tradycyjnie już, spieszę wypełnić kolejny punkt regulaminu, czyli opisać swój osobisty stosunek do koloru brązowego. Jeśli chodzi o garderobę, to… totalnie go nie lubię! :) Raczej mi w nim nie do twarzy i nie czuję się w nim dobrze, dlatego w mojej szafie są chyba tylko dwa swetry i jedne spodnie w tym kolorze. Stanowczo nie toleruję tych „czekoladowych” odmian, ale takie bardziej rude jeszcze mogą być (jak np. na naszym zdjęciu w prawej kolumnie bloga) :) Za to bardzo lubię brąz we wnętrzach, we wszystkich jego odcieniach, a najbardziej pod postacią drewnianych mebli, podłóg, dodatków itd. Zawsze uważałam, że mają swój niepowtarzalny klimat, dodają przytulności, ciepła i takiej „domowej” atmosfery. Spora część moich wytworów również występuje w tym kolorze, a ponieważ uwielbiam drewno, to jakoś oswoiłam się z brązem na tyle, żeby go polubić – ale wciąż nie na sobie :)
…
Bardzo mi miło, że wciąż zaglądacie, nawet pomimo tego, że ostatnio nic ciekawego się tu nie dzieje :) Wena na szczęście zaczęła powoli wracać i nawet znów coś tam tworzę… ale póki co nie mogę jeszcze dokładnie zdradzić co to będzie, bo jest to część pewnego projektu Biżuteryjek dla WOŚP. Ale obiecuję, że dam znać, jak tylko będę mogła :)
(Banerek autorstwa Weraph)
Zrobiła się fajna pogoda, więc uciekam na spacer z aparatem
po „moich” górach i puszczy jodłowej – w końcu mam blisko :)
Udanego weekendu wszystkim życzę! :) i dużo, dużo słońca :-)