Wymianka z Agnieszką
… a konkretnie druga część wymianki – bo sówki, które poprzednio pokazywałam, poleciały ode mnie, natomiast dzisiaj ta przyjemniejsza część, czyli to co dostałam od Agnieszki :)
Zawsze ogromnie podobały mi się długaśne sznury szydełkowo-koralikowe, zwane również lariatami – do tego stopnia, że jedną z przyczyn rozpoczęcia mojej przygody z koralikami, była chęć posiadania takowego :) Niestety, szydełka jeszcze w ogóle nie opanowałam i dość topornie mi to idzie, właściwie to wcale… a jak jeszcze sobie pomyślę o nawlekaniu określonej sekwencji i przerabianiu takiej długości, to słabo mi się robi :) Na szczęście znalazł się sposób na spełnienie tego malutkiego marzenia i dokładnie od tygodnia mogę się cieszyć pięknym sznurem w melanżu szarości i bieli :-) Kolor do samego końca był tajemnicą, ale takie połączenie kolorystyczne bardzo przypadło mi do gustu, jest bardzo uniwersalne :)
Lariat ma wymienne końcówki mocowane za pomocą karabińczyków – można go nosić w wersji z frędzelkami albo doczepić zapięcie, sprytne rozwiązanie :) Ja oczywiście wolę frędzelki, bo lubię jak mi coś dynda, ale wersję z zapięciem też będę wykorzystywać :)
Taki długi sznur to świetna rzecz, a najfajniejsze jest to, że można go wiązać i zaplatać na bardzo wiele sposobów. Teraz nabrałam jeszcze większej chęci na wydzierganie sobie podobnego, ale będę musiała się uzbroić w baaardzo dużo cierpliwości i czasu :)
Przy odpowiednim zaplątaniu można z niego zrobić całkiem okazałą bransoletkę :)
Do kompletu dostałam kolczyki mini-spike. Niewielkie, więc nie odwracają uwagi od sznura :)
W paczuszcze znalazły się też świeczki z naturalnego pszczelego wosku – dwa kwiatki i choinka (którą już zachomikowałam na święta). Takie świeczki pachną zupełnie inaczej niż te „zwykłe” ze sklepu, normalnie nie ma porównania :)
I jeszcze wszystko razem na zdjęciu „rodzinnym” :)
Agnieszko, bardzo Ci dziękuję za naszą wymiankę :)
A na koniec jeszcze trochę chwalipięctwa,
bo wczoraj chyba była jakaś kumulacja :)
Wisior w kształcie parzenicy zdobył wyróżnienie w Szufladzie
i tytuł „Wybór Beading Polska” (co oznacza, że może znajdzie się w magazynie) :)
…
Natomiast bransoletka inspirowana serialem „Once Upon a Time”
zajęła III miejsce w wyzwaniu kolorystycznym KTM
Samej bransoletki udało mi się w końcu „pozbyć” – tzn. niedługo po publikacji posta znalazła nową właścicielkę, z czego bardzo się cieszę, bo przynajmniej nie leży już w zapomnieniu :)
Ten tydzień zaczął się bardzo gorąco i pracowicie – i wszystkie znaki wskazują na to, że szybko się to nie zmieni… Na dodatek, powoli zaczyna się już przedświąteczna gorączka, więc niemal namacalnie czuć ten uciekający czas, którego i tak jest jak na lekarstwo. Tym bardziej cieszę się, że wciąż znajdujecie chwilę na blogowe odwiedziny :) Życzę wszystkim udanej końcówki listopada i do zobaczenia na blogach :-)