Makowy anioł
Odkryłam ostatnio, że anioły idealnie nadają się do tego, żeby ćwiczyć na nich malowanie przeróżnych rzeczy, zwłaszcza kwiatów :) Moja przygoda z malarstwem dopiero się zaczyna (póki co raczkuję w tej dziedzinie:) ), a ponieważ jestem zwolennikiem uczenia się „metodą prób i błędów”, więc gdzieś ćwiczyć trzeba… :)
Anioł został pomalowany tradycyjnie farbami akrylowymi, pozłocony i wycieniowany patyną, wielokrotnie polakierowany, z wypukłą reliefową aureolą. Dodatkowo pokusiłam się o dodanie dużych maków na jego sukni – wyszły mniej więcej takie jakie miały wyjść, więc jestem całkiem zadowolona :) To moje drugie podejście do malowania maków – pierwsze, dużo skromniejsze, pewnie kiedyś pokażę – ale wracając do anioła… Powstał na bardzo grubej starej desce z niewielkim pęknięciem – no i tak się akurat złożyło, że pęknięcie wypadło mu na czole :) Próbowałam, kombinowałam, odwracałam tą deskę na wszystkie strony, ale żadna inna opcja mi nie pasowała. Nic to, przynajmniej anioł jest jedyny taki, unikatowy i „z charakterkiem” :) Kiedyś lekko panikowałam, jeśli jakaś rysa pojawiała się w okolicach twarzy, a teraz mam zupełnie odwrotnie i wszelkie „skazy” są w zasadzie mile widziane :)
Anioł wydaje mi się jakiś taki „sielski”, wakacyjny – kojarzy się z polską wsią, spokojem i łąkami pełnymi maków…