Piernikowe bombki
Przy okazji zawieszek z ziarna dla ptaków wspominałam, że zaczęłam intensywnie myśleć nad świątecznymi ozdobami i nad tym jaki będzie ich „wspólny mianownik” w tym roku. Udało mi się wszystko zrealizować, więc teraz już mogę ujawnić co mi chodziło po głowie – tegoroczne dekoracje będą… jadalne :-) Ptaszki już mają swoje co-nieco, przydało by się zatem jeszcze coś dla ludzkich żołądków – i tak właśnie powstały piernikowe bombki :)
Uprzedzając pytania: tak, trzeba mieć specjalne formy (w kształcie półkul, a po upieczeniu połówki skleja się lukrem lub polewą czekoladową). Bombki są zrobione z ciasta jak na pierniczki (u mnie dwa rodzaje: jasne i ciemne), mają około 6 cm średnicy, a ponieważ są puste w środku, można je spokojnie wieszać na choince, bo nie ważą zbyt wiele i nie ciągną gałązek w dół :-) Takie ozdoby mają chyba same zalety: co rok można robić nowe (o różnej tematyce), po Świętach nie zajmują miejsca, bo nie trzeba ich przechowywać (a ściany z gumy nie są), no i w dodatku świetnie smakują i pachną :)
W tym roku nasze świąteczne drzewko będzie przystrojone tylko takimi bombkami :) Oprócz tego, część z nich trafi jako upominki dla najbliższych, więc trochę tego naprodukowałam. Wypadałoby je jakoś usystematyzować, zatem na początek bombki z „koronkowymi” wzorami:
Zdecydowanie moje ulubione, ale ile się trzeba przy nich „nadziubać”, to przechodzi ludzkie pojęcie :-) Teraz, kiedy odczułam to na własnej skórze, jeszcze bardziej podziwiam artystów, którzy są w stanie tworzyć na pierniczkach znacznie bardziej precyzyjne i misterne koronki.
Powstały też różne wariacje na temat śnieżynek (jedne bardziej udane, inne nieco mniej) :)
Zimowe krajobrazy, domki, kościoły…
Poniżej natomiast totalna improwizacja, kiedy nie miałam już weny (i siły) nad niczym myśleć: są tu jakieś esy-floresy, choinki, kolorowe perełki i bombki obtoczone w cukrze (białym i trzcinowym). Zwłaszcza ta biała fajnie wygląda na żywo, dosłownie jak śniegowa kula :)
Jest jeszcze kilka bombek z napisami, dla najbliższych – żeby było jasne, co dla kogo :) Znajdą się w świątecznych paczkach, pakowane w zestawy po trzy sztuki (tak jakoś mi się „uwidziało”), a właśnie w tej chwili Małż kończy wycinanie i składanie pudełek na wymiar :)
Niektóre bombki nie są tak do końca puste w środku… :) Wewnątrz schowałam też drobne upominki, bo nawet pomimo ich niewielkich rozmiarów, co nieco się tam zmieści (np. małe pierniczki, cake popsy, cukierki, biżuteria itp.) To również taki trochę sposób na rodzinkę – bo jak znam życie, byłoby im szkoda zjeść bombeczki. A tak, mam nadzieję, ciekawość zwycięży :)
Do zdjęć powiesiłam bombki na „choince zastępczej”, bo jeszcze nie mamy tej docelowej. Właściwie ta choinka też ma swoją historię, ale o tym może innym razem (nikt teraz nie ma czasu na czytanie elaboratów, a i ja obecnie padam na twarz) :-)
Jeszcze galeria zdjęć ze zbliżeniami na niektóre kulki (powiększają się po kliknięciu) :)
Bombeczki polecą na wyzwanie „Zainspiruj się” #15 – Pierniczki
(które zmotywowało mnie, żeby się wyrobić na czas) :-)
oraz do Kwiatu Dolnośląskiego na wyzwanie: „Bombowe i bombastyczne bombki”
Bombki to oczywiście nie jedyne pierniczki jakie udało mi się wyprodukować w tym roku, ale pozostałe wypadają na ich tle trochę blado, więc wrzucam tylko zdjęcie rodzinne :-) Brakuje na nim jeszcze dwóch sporych pudełek, które już zdążyły wybyć do rodziców. A przy okazji się pochwalę jakie fajne puszki udało mi się upolować, po cztery złote sztuka :-)
Bardzo Wam dziękuję za odwiedziny i komentarze (zwłaszcza w tym najgorętszym okresie w roku), życzę przede wszystkim dużo spokoju, opanowania i dopięcia wszystkiego na ostatni guzik (a nawet jeśli nie, to nie ma się co przejmować) :-) Na dziś to już wszystko, uciekam i do następnego! (PS: pojawię się jeszcze za kilka dni z życzeniami, jakby co) :-)