Drewniane serca z sentencjami o miłości

Powstanie tych serc było właściwie dziełem przypadku i… pośpiechu :) Kilka dni przed kieleckim jarmarkiem znalazłam w czeluściach pracowni drewniane serca, kupione dawno dawno temu – 5 dużych i 5 małych. Pomyślałam, że skoro już znalazłam, to powinnam zrobić z nimi „coś” i na ów jarmark zabrać – wystarczająco już przeleżały, co się będą marnować :)

Pierwszym skojarzeniem był jakiś romantyczny decoupage (bo mniej więcej w tym celu zostały zakupione), ale ta wersja odpadła jeszcze w przedbiegach – ze względu na brak czasu. Tak sobie krążyłam po pracowni, główkując, aż w końcu mój wzrok zatrzymał się na dopiero co kupionych bejcach i paście do wybielania drewna… Bielone przedmioty podobają mi się szalenie, więc (po kilkumiesięcznym wzdychaniu do prac niektórych blogowych koleżanek) zakupiłam niezbędne preparaty celem spróbowania :)  Wiem, że można też bielić zwykłą farbą akrylową, ale chciałam zobaczyć różnicę, no i oczywiście mieć swoją własną „profesjonalną” pastę (która, de facto, trochę mnie trzepnęła po kieszeni) :)

Każde serducho pomalowałam inną bejcą (jest tu venge, orzech, palisander, kasztan i machoń), a po wyschnięciu zabrałam się z drżącymi rękami za swoje pierwsze bielenie. Niby taka banalna sprawa, ale jednak początkowo trzeba nabierać niewielkie ilości pasty, bo można coś zepsuć :) Ufff… co miało wyjść, to wyszło, a co nie wyszło, to zaciapałam białą farbą – w końcu nie ma się co przejmować niepowodzeniami – a człowiek zawsze bogatszy w nowe doświadczenia :)

Serca podobały mi się już takie „gołe”, ale przypomniałam sobie, że widziałam na jakiejś stronie z inspiracjami podobne serducha z krótkimi sentencjami o miłości, tyle, że po angielsku :) (Teraz zrobiłam sobie chwilową przerwę w pisaniu, żeby poszukać – i stwierdzam, że w Internecie jest tego od zatrzęsienia, więc oryginalna nie będę, chociaż… takich bejcowano-bielonych nie znalazłam :) ) Poszukałam fajnych cytatów, przepisałam je w programie graficznym, trochę się pobawiłam czcionkami, drukarka poszła w ruch, a na koniec została już tylko część najbardziej praco- i czasochłonna, czyli transfer :)

Przyznam się, że moje ulubione jest to „surowe”, nie bielone, pociągnięte tylko bejcą w kolorze „kasztan”. Może nie wygląda, ale właśnie ono było najbardziej pracochłonne – no i sentencja jakoś tak wyjątkowo do mnie przemawia. Miałam nawet ochotę je zostawić, ale… sprzedało się jako pierwsze :) No nic, chyba będę musiała zrobić takie samo jak przyjdzie nowa sercowa dostawa… :)

5 pierwszych serc ma wymiar 20x20cm (są więc całkiem duże), 4 niewielkie serduszka 10x10cm i jedno takie „inne” podłużne o wymiarach pomiędzy dużym a małym :)

Takie serducha idealnie nadają się jako upominek na ślub, rocznicę, Walentynki, prezent dla swojej „drugiej połówki”, ale też po prostu jako element wystroju wnętrza – zwłaszcza, że tekst może być dowolny, niekoniecznie o miłości :) Możemy dodać również (z przodu lub z tyłu) dedykację, datę, imiona nowożeńców… generalnie czego dusza pragnie :)

Zabawa z sercami i bieleniem spodobała mi się na tyle, że z pewnością będzie więcej – zarówno serc, jak i bielenia (niekoniecznie razem) :)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *