Zimowe krajobrazy
Zima w tym roku (mam tu na myśli również poprzedni rok kalendarzowy) jest wyjątkowo kapryśna – na święta w ogóle nie było śniegu, później jakaś minimalna ilość (która zaraz się roztapiała), a kiedy zdążyłam się już zupełnie pożegnać z białym puchem i nastroiłam się na wiosnę, to… akurat musiał spaść :) I tak sobie leży już dobre dwa tygodnie, za dnia trochę się rozpuści, wieczorem znów dosypie… :) Mimo wszystko, nie robiłam sobie zbytniej nadziei na zimowe zdjęcia w tym roku – głównie ze względu na to, że cały czas było szaro, smutno, pochmurnie i często pojawiały się mgły. Dlatego, kiedy w ostatnią niedzielę obudziło nas ostre słońce, wiedziałam już, że to może być jedyna okazja na dobre fotki i nie mogę jej zmarnować :)
Wybraliśmy się zatem na Święty Krzyż :) Rok temu pokazywałam już zimowe zdjęcia stamtąd, znacznie bardziej słoneczne i zaśnieżone – niestety teraz chyba nie ma co liczyć na powtórkę, ale krajobrazy i tak są bardzo miłe dla oka :)
Sam budynek bazyliki również trochę się zmienił od ubiegłego roku – za sprawą niedawno odbudowanej wieży widokowej. To jej pierwsza zima, a dla nas po raz pierwszy możliwość zobaczenia rozległych świętokrzyskich panoram o tej porze roku i z tej wysokości :-) (PS: gdyby ktoś chciał obejrzeć jesienne widoki z wieży, to zapraszam na październikowego posta) :)
Przed samym wejściem na wieżę (wstęp jest płatny), chcieliśmy się jeszcze ostatecznie upewnić czy będzie wystarczająco dobra widoczność, więc udaliśmy się na pobliskie gołoborze. Widok okazał się być bardzo obiecujący… :)
Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym co w końcu zobaczyliśmy na górze. Czyste powietrze, rewelacyjna widoczność i sporo słońca sprawiły, że na żywo widoki dosłownie zapierały dech :)
Pięknie, prawda? :) Może zakręcić się w głowie z wrażenia :) Bardzo się cieszę, że udało nam się wykorzystać szansę (możliwe, że jedyną), bo od poniedziałku słońce nawet na chwilę nie wyszło zza chmur – znowu jest szaro i mgliście, a prognozy nie zapowiadają żadnej poprawy w ciągu najbliższych dwóch tygodni. U nas zresztą też bez większych zmian – pracy dużo, czasu mało, nic nowego się nie tworzy… i taki stan rzeczy utrzyma się jeszcze trochę, niestety. Tym bardziej jest mi miło, że wciąż zaglądacie – i za to właśnie wielkie dzięki :) Cieplutko pozdrawiam (żeby zrównoważyć te mroźne widoki), życzę miłego weekendu i do następnego razu :-)