Japanese flowers

japanese flowers chainmailleWłaśnie się zorientowałam, że ostatnio wpisy na blogu pojawiają się dokładnie raz na tydzień… Nie jest to zamierzone, jakoś tak samo wyszło :) Mam nadzieję, że uda się utrzymać przynajmniej taką częstotliwość, mimo, że nadal doskwiera nam brak czasu, dlatego znów wpadam tutaj dosłownie na chwilę. A przy okazji: gdyby ktoś miał wolne godziny na zbyciu, to chętnie przyjmę :)

Termin kolejnej lekcji chainmaille powoli zbliża się ku końcowi, więc muszę wreszcie pokazać efekt moich zmagań ze splotem japońskim. Kolczyki leżały gotowe od ponad tygodnia, ale dopiero dzisiaj udało mi się je złapać na szybką sesję zdjęciową :)

japanese flowers chainmaille„Fajerwerków” nie będzie, chociaż chodziło mi po głowie coś bardziej skomplikowanego (ale zwyczajnie bym się nie wyrobiła), dlatego wzięłam na tapetę jeden z najprostszych i chyba najbardziej popularnych wzorów, czyli tzw. „japanese flower” (stąd właśnie tytuł posta) :-) Do zrobienia kwiatków (czy jak kto woli rozetek) użyłam dwóch rodzajów ogniwek: bazowe w kolorze gunmetal o współczynniku AR=5 oraz łączące w kolorze starego srebra, o AR=3,1 (w obu przypadkach WD=1mm). Parametry już „na oko” wskazywały na to, że rozetka będzie nieco zbyt luźna, ale do nauki chainmaille kupiłam tylko kilka podstawowych rozmiarów ogniwek i zwyczajnie nie miałam nic „pomiędzy”, żeby je lepiej dopasować.

japanese flowers chainmaille No i faktycznie: okazało się, że standardowa wersja splotu (czyli 12 in 2) była zdecydowanie zbyt wiotka jak na mój gust. Co prawda w pozycji wiszącej kolczyki prezentowały się bardzo dobrze, ale nie mogłam tak tego zostawić, bo wiem z autopsji, że później doprowadzałyby mnie do szału :) Po prostu nie lubię jak coś jest zrobione tak na „odwal się” :))) Dlatego dodałam ogniwka bazowe, czyli przerobiłam splot na 12 in 3 – było ciężko, zwłaszcza pod koniec (przy ostatnim kółeczku posiłkowałam się stalową igłą, lupą i okularami powiększającymi), ale opłaciło się pomęczyć, bo teraz rozetki są tak sztywne, że nie da się ich w ogóle zgiąć ani nawet ruszyć jednym ogniwkiem. To chyba sztywność idealna :)

japanese flowers chainmaille

Same kwiatuszki wydawały mi się trochę „gołe”, więc dostały czarne łańcuszkowe chwosty (pewnie już zauważyliście moje upodobanie do wszelkich dyndadełek) :) Kolczyki wyszły całkiem długie, bo mają równe 10cm długości (razem z biglem), ale nie są ciężkie i wygodnie się je nosi, więc generalnie jestem zadowolona :-)

kolczyki chainmaille japanese flowers

Na uszach prezentują się mniej więcej tak :) Nie wiem czy to tylko taka autosugestia (związana z nazwą splotu), ale kojarzą mi się trochę orientalnie… co prawda nie z Japonią, ale z chińskimi ozdobami z długim (zwykle czerwonym) chwostem – może wiecie o jakie chodzi :-)

kolczyki chainmaille japanese flowers

Kolczyki oczywiście lecą na trzecią lekcję nauki chainmaille:

 Dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze pod zielonym (znowu) aniołkiem ;) Życzę udanego tygodnia i do zobaczenia na blogach (ostatnio mam lekkie tyły, ale na pewno nadrobię) :-)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *