Rogale Świętomarcińskie
Tradycyjne rogale świętomarcińskie są przygotowywane w Poznaniu i okolicznych obszarach Wielkopolski z okazji Dnia Świętego Marcina (11 listopada). Do Poznania mam daleko, więc wcześniej nie bardzo interesowałam się tymi pysznościami. Z roku na rok jednak można zaobserwować znaczny wzrost ich popularności – przed 11 listopada są już powszechnie dostępne chyba w całej Polsce, w wielu cukierniach, a nawet marketach. Ceny do najniższych nie należą (co jest akurat całkiem uzasadnione), więc w końcu pojawiła się myśl, żeby zrobić takie rogale własnoręcznie – jak się miało później okazać, wyszło i taniej, i smaczniej (oj, zdecydowanie) :)
Popularny i dobrze zapowiadający się przepis znalazłam na stronie Art-Kulinaria – tam też zapraszam po więcej informacji i różnych przydatnych wskazówek na temat rogali. Autorka podaje, że przepis pochodzi od Piotra Koperskiego z poznańskiej cukierni, która od lat wyrabia certyfikowane rogale świętomarcińskie. Sam przepis polecam bardzo, wprowadziłam tylko kilka małych modyfikacji (typu: więcej maku i orzechów, mniej cukru i „wypełniaczy”), zmniejszyłam również trzykrotnie proporcje – ponieważ przepis jest na 25 dużych rogali, a my nie mamy takich „mocy przerobowych” :)
Pracę warto rozłożyć na dwa dni (jednego dnia masa, drugiego ciasto i zawijanie). Jak zapewne wiecie, u nas zwykle wszystko jest „na ostatnią chwilę” – tak było i tym razem, bo biały mak zamówiłam dopiero na dwa dni przed terminem (znalazłam przypadkiem na allegro i to był impuls). Na szczęście zdążył dojść i wspólnymi siłami wyrobiliśmy się w mniej niż pół dnia :) Dlatego przepis publikuję dopiero teraz (pomijając już fakt ciągłego braku czasu) – może przyda się Wam za rok, albo np. na zbliżające się Boże Narodzenie (jako alternatywa dla makowca)… lub tak po prostu, bez okazji – my bankowo będziemy do niego wracać :)
Przepis na Rogale Świętomarcińskie (8-9 sztuk)
Składniki na ciasto:
- 135 ml mleka
- 335g mąki
- 40g cukru
- 40g masła
- 1 jajko
- 1,3g soli
- 7g drożdży
- 100g masła (do przełożenia)
Składniki na masę makową:
- 200g białego maku
- 60g okruchów biszkoptowych
- 90g miodu
- 70g cukru
- 30g masła
- 30g rodzynek
- 30g migdałów
- 1 łyżka skórki pomarańczowej
- 2 jajka
Lukier:
- 67g cukru pudru
- 2 łyżki gorącej wody
- 35g migdałów (do posypania po wierzchu)
Przygotowanie masy makowej (można to zrobić dzień wcześniej)
Mak wypłukać, przełożyć do garnka, zalać wrzątkiem i gotować przez 30 minut na małym ogniu. Odsączyć i zmielić trzykrotnie (np. przy pomocy maszynki do mielenia mięsa). Migdały sparzyć, obrać ze skórki i zmielić (można je dodać do maku podczas ostatniego mielenia). W garnku roztopić masło, dodać miód, cukier, posiekane rodzynki, drobno pokrojoną skórkę pomarańczową i przez chwilę podgrzewać. Następnie dodać zmielony mak z migdałami i smażyć na małym ogniu około 10 minut (trzeba często mieszać, żeby masa się nie przypaliła). Po wystudzeniu dodać okruchy biszkoptowe i jedno jajko, dokładnie wymieszać, dodać kolejne jajko (chyba, że masa robi się zbyt rzadka – wtedy już nie dodawać jajek).
Ciasto:
100g masła włożyć do zamrażarki. Wszystkie składniki na ciasto powinny być w temperaturze pokojowej. W misce rozetrzeć drożdże z 2 łyżeczkami cukru, dodać 3 łyżeczki mąki i 100ml ciepłego mleka (podgrzanego do temp. 37 stopni). Wymieszać, przykryć i odstawić na 20 min. Jajko i cukier utrzeć na puszystą masę, masło roztopić w rondelku. Do dużej miski wsypać mąkę, dodać wyrośnięty rozczyn, jajka ubite z cukrem, pozostałe mleko i sól, pod koniec dodawać powoli roztopione masło. Ciasto przełożyć na stolnicę i zagnieść (będzie elastyczne i nie klejące). Włożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić na 30 minut do wyrośnięcia.
Zamrożone masło zetrzeć na tarce, na dużych oczkach. Wyrośnięte ciasto przebić pięścią, zagnieść i rozwałkować na stolnicy na kształt prostokąta. Całe starte masło wyłożyć na 2/3 szerokości prostokąta (1/3 ma zostać pusta). Ciasto złożyć do środka na 3, zaczynając od strony bez masła, następnie złożyć część wyłożoną masłem – uzyskamy wtedy 3 warstwy ciasta i 2 warstwy masła. Wałkować na kształt prostokąta i złożyć ponownie na 3 w taki sam sposób, włożyć ciasto na pół godziny do lodówki. Czynność wałkowania i składania powtórzyć jeszcze 2 razy (za każdym razem chłodząc w lodówce przez pół godziny) – uzyskamy wtedy 81 warstw ciasta. Tak przygotowane ciasto rozwałkować na prostokąt o grubości 0,5cm i wycinać z niego naprzemiennie trójkąty. Na każdy trójkąt nałożyć nadzienie – 2 paski rozgałęzione u podstawy trójkąta (w kształcie litery V). Każdy trójkąt zawinąć u podstawy na około 3cm, naciąć na środku, obie części lekko rozłożyć na boki i, trzymając za nie, zawijać rogale.
Gotowe rogale przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i odstawić na 30 minut do wyrośnięcia. Potem piec w nagrzanym piekarniku przez około 20 minut (temp. 180 stopni). Jeszcze gorące smarować lukrem i posypać posiekanymi migdałami (najlepiej obranymi, ale tak się spieszyliśmy do konsumpcji, że posiekaliśmy w całości:)). Takie świeże i gorące to po prostu poezja – wszystkie „marketowe” mogą się schować :)Rogale zawijaliśmy po raz pierwszy (ech, całe życie się człowiek uczy:)) i jedyne co nam „trochę” nie wyszło, to ich wygląd: każdy rogal inny. Bez owijania w bawełnę, są po prostu koślawe i nieco mniejsze niż powinny być, ale kto by się tym przejmował :) W ogóle, zanim się zorientowaliśmy, kilka z nich zwinęliśmy w drugą stronę niż trzeba – ale przynajmniej mieliśmy przy tym dużo zabawy, za rok na pewno będzie lepiej :)
W trosce o Waszą (i swoją) linię postaram się, żeby następny wpis nie był już o tematyce kulinarnej :) Ostatnio sporo się dzieje i nawet nie mam kiedy przysiąść nad zdjęciami biżuterii – pozostaje mieć nadzieję, że taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie. Jak zawsze, dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze. Trzymajcie się ciepło, miłego weekendu :)