Podwójny anioł na ślub
Nareszcie przyszła wiosna – w każdym razie ta astronomiczna, ale mam nadzieję, że pogoda również będzie już wiosenna. Bardzo na to liczę (szczególnie na więcej słońca), bo prawdę mówiąc po zimie czuję się jakoś bez siły, a cała energia poszła sobie w siną dal. Dwa dni temu wybraliśmy się na dłuższy niż zwykle spacer z pieskiem w poszukiwaniu śladów wiosny i widzieliśmy już sporo pszczół (zbierających pyłek z bazi), kilka motyli, jedną biedronkę i jakieś pojedyncze kwiatki też już zaczynają się pojawiać, więc nie jest źle, bądźmy dobrej myśli :)
Dzisiaj pora na skreślenie kolejnego anioła z listy oczekujących na publikację. To już ósmy podwójny model, czyli tak naprawdę dwa anioły dzielące wspólną deskę. (Dla przypomnienia: pierwsze były te dwa, następnie anioł dla lekarza, później anioł siostrzany, anioł dla fryzjera, dla pani doktor i kolejny dla lekarza). Tym razem projekt szczególny i wymagający, bo anioł miał zostać, jak można wyczytać w tytule, prezentem ślubnym :)
Myślę, że nawet gdybym nie napisała na jaką to okazję, to i tak można byłoby się domyślić :) Obie postaci są chyba łatwe do rozpoznania na zdjęciach – Panna Młoda oczywiście występuje w białej sukni, natomiast Pan Młody ma szatę a’la garnitur, z białą koszulą i krawatem (ten pomysł przyszedł mi spontanicznie do głowy podczas malowania). Oboje również noszą okulary, a Panna Młoda jest wtulona w Pana Młodego, który otacza ją swoimi opiekuńczymi skrzydłami. Tym razem trafiła się deska stosunkowo gładka, bez pęknięć, sęków czy śladów po kornikach – ale to akurat dobrze, bo nic nie odwraca uwagi od Młodej Pary :)
Anioł ma około 41 cm wysokości i 22 cm szerokości, a za aureolą jest schowany haczyk do zawieszenia na ścianie. Oczywiście może również stać, najlepiej z jakimś podparciem. Praca nad nim była jednocześnie sporym wyzwaniem i dużą przyjemnością, w końcu nieczęsto trafia się taka wyjątkowa okazja :) A po cichu mogę dodać, że kolejna okazja nadarzyła się dość szybko i powstał kolejny ślubny anioł… w dodatku dla tych samych Nowożeńców :))) Co by nie mówić, niecodzienna sytuacja – postaram się go pokazać następnym razem.
Na koniec dorzucę jeszcze „zdjęcie rodzinne” razem z małymi aniołkami na drzwi, które powstały w bliskim odstępie czasu (i dzięki temu załapały się na wspólną fotkę) :)
Bez zbędnego przedłużania, kończę na dziś. Jak zawsze, dziękuję za wszystkie odwiedziny oraz pozostawione komentarze. Pozdrawiam bardzo ciepło i mam nadzieję, że u Was też widać już jakieś oznaki wiosny :)