Drewniane przeciągadło (draw plate)
Jak zapewne część z Was zdążyła już zauważyć, przy współpracy z Royal-Stone próbujemy trochę spopularyzować technikę viking knit – stąd właśnie niedawno powstałe kursy na ten temat (część 1, 2 i 3), które można oglądać na blogu sklepu i u nas. Ta technika jest jeszcze stosunkowo mało znana w Polsce, a ma naprawdę wielkie możliwości, nie tylko biżuteryjne, dlatego właśnie chcemy pokazać jakie to proste i zachęcić więcej osób do spróbowania swoich sił z drutami :-)
Jedynym (za to bardzo istotnym) problemem okazał się być brak na naszym rynku niezbędnego narzędzia do pracy z techniką viking knit, tj. specjalnego przeciągadła (zwanego też draw plate), które służy do redukcji drucianych splotów. Ale na wszystko znajdzie się jakieś rozwiązanie :-) Po wstępnych rozmowach z Royal-Stone zobowiązałem się wykonać pierwszą próbną serię takich deseczek… no i się zaczęło :-)
Wstyd się przyznać (a co gorsza pokazać), ale my sami do tej pory używaliśmy byle czego do przeciągania naszych plecionek :-) Dlatego kiedy okazało się, że mam zrobić coś specjalnie dla klientów i na sprzedaż, to nastąpiła lekka panika, bo to już nie mogło być takie „byle co” ;-) Wręcz przeciwnie: bo jak już robić, to raz a dobrze, najlepiej jak potrafię i bez żadnej prowizorki. Przede wszystkim chciałem, żeby przeciągadło wyraźnie wyróżniało się jakością i solidnością spośród niektórych zagranicznych „jednorazówek” (takie porównanie, bardzo trafne zresztą, padło niedawno na Facebooku). Nie było więc wątpliwości, że przeciągadło będzie drewniane, pozostało jeszcze wybrać odpowiedni gatunek :-)
Po długich poszukiwaniach, oględzinach, dyskusjach i wycieczkach do lokalnych tartaków, ostatecznie padło na akację. Jest to może trochę niedoceniane, ale bardzo twarde drewno, o stopniu twardości 5 w 6-stopniowej skali twardości Janki, a więc jest znacznie twardsze niż buk (4 wg Janki) i dąb (między 3 a 4 wg Janki), które powszechnie uchodzą za najbardziej solidne. Każda deseczka została wykonana z litego, sezonowanego drewna akacjowego o grubości 2,5cm i waży około 260 gramów. Ciekawostka: sosnowy prototyp o takich samych wymiarach ważył zaledwie 160 gramów :-)
Ponieważ trochę już działam w tej technice, wiedziałem na jakie rzeczy muszę zwrócić uwagę przy projektowaniu i późniejszym wykonaniu deseczek. Przede wszystkim musiały być wygodne i ergonomiczne, dlatego wszystkie brzegi są zaokrąglone i dokładnie wygładzone. Każde przeciągadło posiada 24 otwory, o średnicach stopniowanych co pół milimetra, co pozwala delikatniej obchodzić się z plecionką i nie narażać drutu na duże przeciążenia. Dodatkowy otwór w rącze (18mm) powstał w zamyśle, żeby deseczkę można było wygodnie powiesić, ale również jest jak najbardziej funkcjonalny :-) Brzegi otworów są obustronnie frezowane, więc plecionka gładko w nie wchodzi, co jeszcze bardziej ułatwia przeciąganie i zapobiega niszczeniu się zarówno drutu, jak i samego przeciągadła. Ponadto, najmniejsze otwory zostały umieszczone najbliżej rączki, bo przeciąganie przez nie wymaga najczęściej największej siły.
Dla efektu końcowego trzeba się było trochę pomęczyć, włączając w to projekt, później ręczne wykonanie, szlifowanie, polerowanie, a na koniec olejowanie, żeby deskę zaimpregnować, zabezpieczyć przed wilgocią i dodatkowo wzmocnić kolor. Mimo, że wykonanie przeciągadeł zajęło mi całe mnóstwo czasu, to jednak przyniosło jeszcze więcej radości i przypomniało jak bardzo lubię niespieszną pracę z drewnem :-) Każda deseczka była traktowana indywidualnie i ręcznie dopieszczana, żeby wydobyć z niej to co najlepsze. Dzięki temu, oprócz swojej funkcjonalności, również cieszy oko… a przynajmniej mam taką nadzieję :-)
Jak widać, deseczki nieco różnią się od siebie (kolorem, usłojeniem), nie ma dwóch identycznych. Ze względu na to, że takie twarde drewno nie jest łatwe w obróbce (zwłaszcza kiedy się nie ma profesjonalnych narzędzi…), mogą się zdarzyć niewielkie pęknięcia, odpryski czy uszczerbienia, ale oczywiście nie wpływa to na ich użyteczność. Jeśli zajdzie potrzeba, raz na jakiś czas można również we własnym zakresie posmarować deskę olejem (schnącym np. słonecznikowym, lnianym, z orzecha włoskiego).
Przyznam nieskromnie, że z efektu końcowego jestem bardzo zadowolony, bo to chyba najładniejsza i jednocześnie najbardziej funkcjonalna drewniana rzecz jaką udało mi się do tej pory wykonać. Jakością nie ustępuje np. deskom do krojenia i serwowania, które są sygnowane nazwiskami znanych szefów kuchni, na jakie trafiamy czasem w sklepach… i kto wie, może na takie też się kiedyś pokuszę, kiedy nabiorę jeszcze więcej doświadczenia… ;-)
Najbardziej jednak cieszą mnie opinie napływające od osób, które już kupiły przeciągadła i ich używają. Powtarzają się w nich słowa o solidności, masywności i… pięknym zapachu – to zdecydowanie najlepsza nagroda dla twórcy, dla takich słów warto było się trochę pomęczyć :-)
Zdjęć mam narobione całe mnóstwo – w końcu trudno się oprzeć, kiedy promienie słońca tak pięknie podkreślają kolor i rysunek słojów :-) Oczywiście nie będę Was nimi zamęczać (bo co za dużo to nie zdrowo), ale dla chętnych jeszcze mała galeria z ogółem i szczegółem:
Przy okazji tego zamówienia, poczyniłem dodatkową deseczkę dla nas, dzięki czemu nie musimy już używać „byle czego” (czyt. kawałka płyty z dziurkami nawierconymi na szybko). Podczas testowania sami byliśmy w dużym szoku jak bardzo poprawił się komfort pracy, bo nie spodziewaliśmy się aż tak wielkiej różnicy – dosłownie jakby porównywać Malucha do Mercedesa. Nie piszę tego po to, żeby na siłę zachęcać kogoś do zakupu, bo od tego jestem daleki, ale jeśli planujecie pracować nieco dłużej w tej technice i macie możliwość samodzielnego zrobienia przeciągadła, to naprawdę warto poświęcić czas na jego przemyślenie i dopracowanie. To zaprocentuje, możecie mi wierzyć na słowo :-)
Na koniec fotka podczas pracy :-) W zależności od twardości drutu, czasem potrzeba użyć naprawdę dużo siły i mimo wszystko możemy sobie nie dać rady jedną ręką (żadna to ujma, czasem mnie również brakuje „powera”:)), dlatego rączkę przeciągadła można spokojnie umieścić w imadle, żeby mieć obie ręce wolne. Na zdjęciu akurat przeciąga się kobra :-)
Pytania o możliwość zakupu już kilkakrotnie się pojawiały, więc profilaktycznie podam link do sklepu Royal-Stone, gdzie można kupić przeciągadło :-) Oprócz tego, można też zamówić je bezpośrednio u nas (ale na ten moment nie mamy dostępnych żadnych „od ręki”, więc jeśli komuś zależy na czasie, to jednak polecam R-S) :-)
PS: Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa pod moimi ostatnimi kolczykami :-) Trzymajcie się ciepło i do następnego ;-)