Viking knit tutorial – część 4
Znamy już podstawowe i te nieco bardziej zaawansowane sploty, potrafimy własnoręcznie zrobić końcówki i zapięcia… Czego chcieć więcej? :) Może ewentualnie jakiegoś ciekawego urozmaicenia naszych prac? Właśnie tym postaramy się dzisiaj zająć, przedstawiając trzy sposoby na dołączenie… koralików. I nie tylko :-)
Tak jak poprzednie wpisy poświęcone tej technice, ten również mogliście już obejrzeć na blogu Royal-Stone, a teraz publikujemy go również u siebie, gdyby ktoś zainteresowany przypadkiem przeoczył. Okazja ku temu wprost idealna – dzisiaj w końcu Dzień Dziecka – a „duże dzieci” też mają przecież swoje zabawki :)
Poprzednie części kursu znajdziesz tutaj:
- część 1 – podstawy i splot pojedynczy
- część 2 – splot podwójny, potrójny i podwójnym drutem
- część 3 – końcówki, zapięcia i praktyczne porady
Przypominamy o podstawowych materiałach i narzędziach :)
- druty
- przeciągadło
- szczypce do cięcia drutu
- baza do oplatania
KORALIKI W ŚRODKU
Gdy chcemy umieścić coś w środku plecionki Viking Knit, potrzebujemy dość prześwitującego splotu, dlatego w tym przypadku najlepiej sprawdzi się splot pojedynczy – ponieważ podwójny (a tym bardziej potrójny) jest zbyt gęsty i prawie nie byłoby widać, że cokolwiek włożyliśmy do środka. No, chyba, że komuś akurat zależy na takim mało widocznym, subtelnym efekcie :)
Przykładowo, chcemy mieć w środku 6mm kulki hematytu. Musimy pamiętać, że nie wykonujemy splotu na bazie o średnicy 6mm, tylko większej (np. 10mm), a dopiero potem przeciągamy do osiągnięcia odpowiedniego rozmiaru. Tu pojawia się pytanie: co zrobić, żeby osiągnąć dokładnie taką średnicę wewnętrzną, jaką potrzebujemy, jednakową na całej długości splotu?
Odpowiedź, jak zawsze, jest bardzo prosta: wystarczy przed przeciąganiem włożyć do środka coś o takiej właśnie średnicy :) Może to być np. drewniany kołeczek, mniejszy klucz imbusowy, albo zwykły ołówek (nasz ma dokładnie 6mm, więc pasuje idealnie).
Przeciągamy plecionkę, trzymając ołówek/patyczek cały czas w środku.
I tak stopniowo, przez wszystkie otwory, aż dojdziemy do momentu, w którym plecionka ściśle przylega do ołówka (ale nie za bardzo, żeby dało się go wyjąć) :-)
Pora na koraliki. Możemy oczywiście włożyć je luzem, ale jeśli chcemy uniknąć problemu niesfornych dziurek (które zawsze układają się nie tak jak trzeba), dobrze jest nawlec je na kawałek drutu.
Łapiemy szczypcami za jeden koniec i wciągamy drut z koralikami do środka. Żeby nam nie pouciekały, możemy zrobić niewielki supełek (który później zniknie pod końcówką, więc nie będzie widoczny).
Dodajemy końcówki, zapięcie (jak to zrobić zobaczysz tutaj) – i gotowe :)
Kilka inspiracji :)
Oczywiście w środku plecionki można umieścić nie tylko koraliki. Ciekawą alternatywą, zwłaszcza na sezon wiosenno-letni, może być eksperymentowanie z bajecznie kolorowym jedwabiem sari. Żeby łatwo go było wciągnąć do środka, łapiemy wszystkie pasma drutem.
W tym przypadku w ogóle zrezygnowaliśmy z końcówek i zapięcia, na korzyść wiązania na kokardę. W zależności od tego, jak długie pasma sari zostawimy z obu stron, możemy mieć biżuterię wielofunkcyjną, np. bransoletkę, którą w razie potrzeby szybko zmienimy w naszyjnik (na zdjęciu niżej to dokładnie jedna i ta sama rzecz) :)
Drucianą plecionkę można też potraktować jak siatkę jubilerską i wsypać do środka małe diamenciki. Najpierw mocujemy końcówkę z jednej strony, wsypujemy diamenciki (np. przy pomocy lejka) i montujemy drugą końcówkę.
I gotowe. Kto miał już przyjemność pracować z tymi diamencikami, ten wie, że na żywo efekt jest o wiele lepszy niż na zdjęciach. Tego efektownego blasku po prostu nie sposób sfotografować :)
W środku można umieścić także rzemień, albo, nieco ciekawiej, bawełniany sznurek typu masajka :)
KORALIKI W STRUKTURZE SPLOTU
…czyli plecenie z jednoczesnym dodawaniem koralików. Wybraliśmy najmniejsze Toho 15/o, ale oczywiście mogą być też większe, wedle uznania :) Najpierw dobrze jest zrobić kilka początkowych rzędów.
Nabieramy koralik na drut i dosuwamy go do bazy tak, aby znalazł się pomiędzy pętlami.
A dalej już prosto, czyli kontynuujemy dodawanie cały czas w ten sam sposób :) Trzeba tylko przypilnować, żeby koraliki znajdowały się pomiędzy pętlami, bo czasem mają skłonność do „uciekania” :) Jeśli zauważymy to w porę, możemy je jeszcze przesunąć w odpowiednie miejsce.
Przeciągamy plecionkę stopniowo przez coraz mniejsze otwory. Staramy się robić to w miarę delikatnie, bez szarpania i gwałtownych ruchów, bo jeśli koralik pęknie, to już nie włożymy go z powrotem :)
Już prawie gotowe, wystarczy tylko dodać odpowiednie końcówki i zapięcia.
KORALIKI NA WIERZCHU
…czyli metoda podobna do… przyszywania :-) Ten sposób stosujemy, kiedy nasza plecionka jest już po przeciąganiu do odpowiedniej grubości (i długości). Możemy dodawać koraliki w dowolnym rozmiarze, my dla przykładu posłużymy się metalowymi kulkami 3mm.
Do plecionki dołączamy cieńszy drucik, nabieramy na niego koralik i dosuwamy do końca.
Wchodzimy drutem do środka plecionki i wychodzimy na zewnątrz w innym miejscu – traktujemy go dosłownie tak jak igłę z nitką, którą „przyszywamy” koraliki :-)
W taki sam sposób mocujemy resztę koralików, w dowolnych odstępach, regularnie albo chaotycznie, wedle uznania :) Staramy się mocno zaciągać drut, żeby dobrze się trzymały.
Jeszcze jedna drobna uwaga na koniec: prac z już zamocowanymi koralikami (i innymi delikatnymi dodatkami) nie traktujemy palnikiem, czyli wyżarzanie i patyna ogniowa odpada – chyba, że mamy możliwość je wcześniej wyjąć :)
Jak zawsze, na Pinterest wędruje skrócona wersja obrazkowa: